czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 4

12 lipca, Londyn, Anglia

Z perspektywy Nialla
Nagle pojawiła się na szczycie schodów, a mi jednym słowem, szczęka opadła.
Wyglądała jak wycięta z jakiejś hollywoodzkiej produkcji i to nagrodzonej Oscarem!  Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany ćpun, nie mogłem nawet mrugnąć. Moja mała Grace, wyglądała jak... dorosła. Była ode mnie tylko rok młodsza, ale zawsze traktowałem ją jak małą siostrzyczkę, której trzeba bronić. A teraz moja "mała siostrzyczka" stoi na szczycie schodów i wygląda tak, jakby to ona miała bronić mnie, a nie na odwrót. Miała na sobie obcisłą, krótką "małą czarną", marszczoną na całej długości i bez ramiączek. Do tego dobrała delikatny naszyjnik z napisem Grace i małą, czarną torebkę na łańcuszku. Ale to buty robiły największe wrażenie - ciężkie, czarne, na wysokim obcasie, zdobione ćwiekami i łańcuszkami. Rozpuściła włosy, które spływały jej kaskadą na ramiona. Były trochę podobne do tych Taylor Swift, burza loków na głowie, z tą tylko różnicą, że Grace były brązoworude.
Kątem oka zauważyłem, że reakcja chłopaków była podobna do mojej. Stali z rozdziawionymi ustami i najprawdopodobniej zapomnieli oddychać. Trwało to tak długo, aż Liam zaczął się dławić i Lou musiał przybyć mu z pomocą, poklepując po plecach. Harry zagwizdał i mruknął pod nosem ciche "Baby...". Najwyraźniej jednak Grace nie była świadoma tego, jaką reakcję wywołała i zamiast powoli, schoda po schodzie, niczym gwiazda filmowa, zejść na dół, zbiegła lekkim krokiem i stanęła przed nami.
-To idziemy? -spytała z wielkim uśmiechem na twarzy, rumieńcami na policzkach i święcącymi się oczyma.
No to idziemy, powtórzyłem w myślach.

Z perspektywy Grace
Po drodze dołączyły do nas Danielle i Eleanor, więc całą ósemką weszliśmy do wielkiej, ciemnej, oświetlonej jedynie kolorowymi migającymi lampami, sali. Wszędzie było mnóstwo ludzi, od baru po parkiet. Każde z nas skierowało się w inną stronę, Dan z Liamem i Elle z Louisem zniknęli gdzieś w tłumie, Niall zagadał do jakiejś stojącej obok dziewczyny. Natomiast ja skierowałam się prosto do bufetu, aby zamówić sobie drinka. Po prostu nie potrafię bawić się na sucho, jestem zbyt nieśmiała, a alkohol najlepiej rozwiązuje ten drobny problem. Po chwili podszedł do mnie jakiś wysoki brunet, z którym całkiem przyjemnie się rozmawiało, trochę mnie śmieszył, ale tylko troszeczkę. Miał jakieś takie świdrujące oczy, ale to pewnie dlatego, że był już lekko podchmielony. Zamówił mi kolorowego drinka, potem jeszcze jednego, po następnym straciłam rachubę. Ruszyliśmy na parkiet, gdzie zgubiłam go kilka razy, bo tańczyłam chyba z każdym obecnym na sali po trochu. Wszystko wydawało mi się jakieś nierealne, szare od dymu papierosowego, a w uszach dudniły mi dźwięki muzyki.
Nie byłam pijana, potrafiłam zapanować nad sobą, od zawsze znałam umiar. Po prostu miałam ochotę dobrze się bawić - były przecież wakacje. Tańczyłam z jakimś nudnym chłopakiem, więc odwróciłam się, z nadzieją, że może znajdę kogoś ciekawego. I spojrzałam wprost w oczy Harry'ego. Chwycił mnie w tali, uśmiechnął się i zaczął bujać się w rytm muzyki. Tańczył świetnie, pochylił się nade mną tak, że poczułam jego oddech na skórze. Nagle obraz mi się zamazał, ucichła muzyka... Wszystko rozpłynęło się w ciemność.

Z perspektywy Harry'ego
Grace wspaniale tańczyła. Pochyliłem się nad nią tak, że poczułem jej oddech na skórze. Spojrzałem w jej oczy, a one zrobiły się jakieś ciemne, zamglone. Nim zdążyłem zrozumieć, co się dzieje, zemdlała w moich ramionach. Mój Boże, co się stało? Przecież nie była taka pijana. Chwyciłem ją na ręce i torując sobie drogę przez tłum, dotarłem do osłoniętej kanapy. Położyłem ją delikatnie i próbowałem obudzić. Nagle usłyszałem za sobą głos:
-Co się stało? Co jej jest, do jasnej cholery?! -to krzyczał Niall, podbiegając do nas i klękając przed leżącą na kanapie Grace.
-Nie wiem, tańczyłem z nią i nagle zemdlała -odpowiedziałem, nie mniej zdenerwowany. Martwiłem się o nią, przecież mogło jej się coś stać! Dziewczyna wyglądała jakby spała, choć była nienaturalnie blada.
-Dużo wypiła? -spytał Niall, gorączkowo próbując ocucić Grace.
-Nie wiem, naprawdę nie wiem. Nie wyglądała na pijaną.
Nagle dziewczyna otworzyła oczy i zaraz je zmrużyła, bo oślepił ją blask lampy. Mrugnęła kilka razy i spojrzała na nas. Odetchnąłem z ulgą, gdyby coś jej się stało, to...
-Wszystko dobrze? -spytałem i pomogłem jej usiąść, a Niall podał jej szklankę zimnej wody.
-Tak, już wszystko w porządku -odpowiedziała cicho. -Źle się poczułam, to nic takiego, zaraz mi przejdzie.
Horan jednak dalej patrzył na nią z niepokojem w oczach.
-Może powinniśmy pójść do domu? Tam odpoczniesz -zaproponowałem.
-Nie, serio, nic takiego się nie stało. Mam słabą głowę i tyle -zaśmiała się, próbując nas uspokoić.
Rzeczywiście wyglądała już lepiej, twarz nabrała kolorów, a dłonie nie były takie lodowate. Zdałem sobie sprawę, że przez ten cały czas trzymałem ją za rękę. Uparła się, że już czuje się lepiej. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jakoś dziwnie zerka na Nialla. Później sprawa poszła w niepamięć, a w każdym razie staraliśmy się o niej zapomnieć, bo Grace uparcie twierdziła, że nic jej nie jest. Wolałem jednak mieć ją na oku.
Wszyscy pili, bawili się, flirtowali, tańczyli. Horan rozmawiał z barmanką, chyba nawet dała mu swój numer telefonu. Ma skubany Irlandczyk ten urok. Tańczyłem z różnymi dziewczynami, niektóre były nawet ciekawe, ale traciły przy bliższym poznaniu, czyli gdy otwierały usta, by coś powiedzieć. Ale najlepiej i tak tańczyło mi się z Grace. W ogóle ta dziewczyna była jakaś inna, niż wszystkie, które znałem do tej pory. Zayna nikt nie widział cały wieczór, ale ten to zawsze ma co robić. Pewnie poznał jakąś seksowną długonogą szatynkę, wiecie co to oznacza. Trudno powiedzieć, kto się najbardziej zlał. Mi strasznie huczało w uszach, jutro będę miał niezłego kaca.

Z perspektywy Grace

Opłukałam twarz wodą i spojrzałam w lustro w clubowej łazience. Wyjęłam z torebki opakowanie tabletek i połknęłam jedną, popijając bieżącą wodą. Pierwszy raz od bardzo dawna zdarzyło mi się zapomnieć. Nie chcę nawet myśleć o tym, co by się mogło stać, gdyby Harry'ego nie było obok... Pewnie pomyślał, że zrobiło mi się słabo od dymu, albo zlałam się w trupa. W sumie to i lepiej, że tak myśli. Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i wyszłam z toalety, zatrzaskując za sobą drzwi. Skierowałam się w stronę baru, ale nim zdążyłam zrobić pierwszy krok, poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam znajomą twarz. Tylko skąd ja go znam... Te świdrujące oczy, brązowe włosy - to chłopak, z którym rozmawiałam i tańczyłam kilka godzin temu. Uśmiechnął się do mnie, ale jego oczy były jakieś dziwne. To na pewno to światło, mam jakieś schizy.
-Hej, trochę duszno tutaj. Wyjdziemy na dwór? -spytał i chwycił mnie za rękę.
Rzeczywiście w sali było gorąco, trochę świeżego powietrza dobrze by mi zrobiło. Posłusznie poszłam za nim. Wyszliśmy przed salę, a w uszach cały czas słyszałam to charakterystyczne poimprezowe dudnienie. Nagle chłopak odwrócił się do mnie i zrozumiałam, że popełniłam błąd. Pierwsza zasada na imprezie: nigdy nie wychodź sama z nieznanym mężczyzną. Brawo, Grace, ty pojebana idiotko. Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, chłopak zaśmiał się głośno i chwyciwszy mnie za biodra, pociągnął do siebie.
-Zostaw mnie! Puszczaj! -krzyknęłam i rozejrzałam się wokoło w poszukiwaniu pomocy, ale nie znalazłam nikogo. Mój Boże, co teraz...
-Nie wyrywaj się laluniu i lepiej nie krzycz. I tak nikt cię nie usłyszy -powiedział i wzmocnił uścisk. Potem przycisnął swoje usta do mojej szyi, a ja próbowałam go odepchnąć.
-Puść! Nie dotykaj mnie ty obleśny, śmierdzący odjebańcu! Ratunku! -wołałam, histerycznie próbując mu uciec, ale trzymał mnie zbyt mocno. -Słyszy mnie ktoś?!
Nie doczekałam się odpowiedzi.
-Pomocy! Harry, Niall, Lou, Liam, ktokolwiek? Zayn! -spróbowałam jeszcze raz, lecz nikt mnie słyszał. Byłam zupełnie sama i dlaczego? Przez swoją własną głupotę. Teraz przyjdzie mi za to zapłacić. Do cholery, nie pozwolę, żeby mnie zgwałcił...
-Kurwa, powiedziałem ci coś, czy nie? Nie krzycz laluniu, bo będę musiał zrobić ci krzywdę! -wrzasnął, aż poczułam jego śmierdzący piwem i papierosami oddech. Wtedy przybliżył swoją rękę do mojej twarzy, a ja ugryzłam go jak tylko mocno potrafiłam w palec.
-Ty mała dziwko! -krzyknął, ale nie puścił mnie, tylko zamachnął się, jakby chciał uderzyć mnie w twarz. -Odechce ci się takich pomysłów!
Żegnaj Grace, przeleciało mi przez myśl.
-Dotknij ją jeszcze raz, to ci odjebię ręce! -usłyszałam jeszcze głos dobiegający z ciemności.

* * *
Ten rozdział pisałam kilka razy i postawiłam na trochę więcej akcji. Proszę, jeśli czytacie, zostawcie komentarz, bo to dla mnie naprawdę wiele znaczy. Dzięki temu wiem, że mam dla kogo to pisać <3 Jak Wam się podoba? Nowy pewnie jakoś w weekend.

8 komentarzy:

  1. To pewnie będzie Zayn.xd Założę się.xd

    OdpowiedzUsuń
  2. O, faktycznie zrobiło się ostro xD Też myślę, że to Zayn. Weź, kiedy następny rozdział? Nie doczekam się <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak reszta na górze myślę, że to Zayn .
    Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój boże , boże , boże . XD
    KOCHAMTOKOCHAMTO , to na bank Zayn . < 3333
    Pisz kobieto dalej , pisz .

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam <3 Nie mogę się doczekać kolejnego !

    OdpowiedzUsuń
  6. ja myślę, że to Harry <3
    no i fajnie by było jak by była z Harrym i jak byś szybko dodała nowy rozdział. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. To pewnie i Zayn, i szczerze mam taką nadzieję ;) bo od samego początku mam wrażenie że jemu na niej zależy, fajnie jak by byli razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział xd naprawdę dobrze piszesz. i omnomnomnom domyślam się że to Zayn ją uratuje y*-* a i jeszcze jedno: mam nadzieję że to nie są ostatnie wakacje w życiu Grace.

    OdpowiedzUsuń