Z perspektywy Grace
Zapięłam kask pod szyją i naciągnęłam na dłonie skórzane rękawiczki. Wzięłam do ręki szczotkę i zaczęłam delikatnie czyścić konia, jednocześnie głaszcząc go po grzywie. Konie były moją pasją od kiedy pamiętałam. Na swoje dziesiąte urodziny dostałam kucyka, który rósł wraz ze mną. Zawsze kiedy było mi smutno, wsiadałam na konia i starałam się zapomnieć o wszystkim, co złe. Kocham to uczucie, gdy wiatr rozwiewa mi włosy, a na skórze czuję jego delikatne muśnięcia. Schowałam pod kurtkę mój naszyjnik z wygrawerowanym napisem "No End", bez żadnych zbędnych ozdób. Dostałam go od taty, zanim zmarł. Był moją jedyną pamiątką po nim. Zawsze nosiłam go na szyi, obok medalika. Od ośmiu lat mieszkałam tylko z mamą, która starała się zapewnić mi wszystko, co najlepsze. Kochałam ją z całego serca, ale nie mogła zastąpić mi taty. Byliśmy do siebie bardzo podobni, odziedziczyłam po nim urodę i charakter, między innymi też umiłowanie do koni. Kiedy jeszcze żył, chodziłam z nim na długie, kilkugodzinne spacery. Mieliśmy swoje ulubione miejsce nad rzeką, pod wielkim dębem, gdzie siadaliśmy, a on opowiadał mi różne historie. Po jego śmierci, nigdy już tam nie wróciłam. Obiecywał, że nigdy mnie nie opuści, że zawsze będziemy razem. A potem nagle zmarł, pozostawiając po sobie pustkę. Ale dotrzymał słowa. Wiem to.
-Gotowa? -wyrwał mnie z zamyślenia głos uśmiechającego się do mnie Nialla.
Razem wybraliśmy się do stadniny. To była kolejna rzecz, oprócz muzyki, która nas łączyła. Kiedy byliśmy jeszcze dziećmi, razem jeździliśmy po łąkach, niedaleko naszego domu w Mullingar. Często też, razem z rodzicami wybieraliśmy się na wyścigi konne, które się tam odbywały.
-Tak. Możemy jechać -odpowiedziałam i dosiadłam konia. Chwyciłam za wodze i wprowadziłam zwierzę na tor. Poczułam się, jakbym znowu była w domu. Niall zrobił to samo i zrównał się ze mną. Pierwsze kółko zrobiliśmy stępem, chcieliśmy porozmawiać.
-Grace...-zaczął Horan. -Z tym, wiesz... wszystko jest w porządku?
-Tak, wszystko okej -opowiedziałam. Nie chciałam, żeby się o mnie martwił. Nie chciałam, aby ktokolwiek się o mnie martwił.
-Ale gdyby coś się stało, to wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć? Chłopacy o niczym nie wiedzą, ale... gdyby coś...
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Od zawsze chciał mi pomagać, bronić mnie przed wszystkim, co mogło zrobić mi krzywdę. Kochałam go za to, ale nie chciałam, żeby traktował mnie inaczej niż wszystkich, tylko dlatego, że... Po prostu chciałam mieć szansę pokazania, że dobrze radzę sobie sama.
-Niall. Dziękuję ci. Za wszystko.
Rozumieliśmy się bez słów, wiedział, za co mu dziękuję i co jeszcze chcę mu powiedzieć. Tak było od zawsze i wierzę, że tak już zostanie.
-Wiesz już, ile jeszcze... To znaczy, powiedzieli ci? -spytał.
-Nie. Tak będzie lepiej, Niall -odpowiedziałam i przyspieszyłam trochę krok konia.
Nie mówił już nic więcej. Nie musiał. Za to właśnie go kochałam.
Konie zaczęły biec kłusem, a ja rzuciłam bojowe spojrzenie w stronę Nialla. Uśmiechnął się cwaniacko, wiedział, o co mi chodzi. Zaczęliśmy się ścigać, kroki koni zmieniły się w galop wyścigowy, czyli cwał. Podniosłam się do półsiadu i pochyliłam nad grzbietem konia.
-Będę pierwsza! -krzyknęłam za siebie, do Nialla.
-Marzysz kochanie! -usłyszałam głos i zaśmiałam się. Często urządzaliśmy sobie takie mini wyścigi. To mnie odprężało i uspokajało. Przebiegliśmy tak jedno kółko, a przed nami była przeszkoda. Pokierowałam koniem i przeskoczył przez nią bez problemu. Koń Horana znajdował się tuż za mną, więc zwolniłam.
Nie chodziło o samą wygraną, lecz o radość rywalizacji.
Grace była w kuchni i robiła pizzę na obiad. Reszta populacji siedziała przy blacie kuchennym i biła w niego pięściami, domagając się jedzenia. Gdy nareszcie wyjęła je z piekarnika i podzieliła na porcje, Niall rzucił się na swój talerz i do szczęścia niczego już mu nie brakowało.
-Harry, nie obraź się, ale pizza Grace jest dużo lepsza niż ta twoja -powiedział Liam, wspominając nieszczęśliwy wypadek sprzed kilku tygodni, kiedy to Styles popisywał się swoimi umiejętnościami kucharskimi.
-W pełni popieram! -zgodził się z pełną buzią Horan.
Harry fochnął się, że nikt nie docenia jego zdolności kulinarnych, ale potem przyznał rację reszcie, bo pizza była pyszna. Grace zdecydowanie potrafiła gotować i dotrzeć do gust wszystkich, które zresztą nie były specjalnie wygórowane. Lou był zadowolony, kiedy dostał talerz marchewek, a Nialler cieszyłby się ze wszystkiego, co by mu podano.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, ale wszyscy wiedzieli, kto przyszedł. Liam poszedł otworzyć i wcale się nie dziwił, gdy w wejściu stanęła DJ.
-Cześć wszystkim! -przywitała się ze słodkim uśmiechem. -Co słychać? Czyżby pizza?
Wcisnęła się na siedzenie obok Zayna i ukradła kawałeczek z jego talerza. Rozmowa stoczyła się na inny tor, DJ zaczęła rozprawiać o wczorajszym wypadzie do wesołego miasteczka. Grace nie rozmawiała z nikim o tym, co wczoraj zobaczyła, zatrzymała to dla siebie. Chciała o tym nie myśleć, zapomnieć, zakopać na dnie świadomości.
-Było wspaniale, prawda Zayn? -spytała DJ, patrząc zniewalającym wzrokiem na Malika.
-Tak, to prawda -opowiedział.
Lou, Niall i Liam rozsiedli się na kanapie, zmieniając kanały telewizora. W nagłym przypływie dżentelmeństwa, Harry zaczął pomagać Grace i zebrał naczynia ze stołu. Dziewczyna zabierała z blatu czyste talerze, gdy DJ podłożyła jej nogę. Grace upuściła talerz, uderzyła głową o kant stołu i upadłaby na podłogę, gdyby Zayn nie zdążył podbiec i jej złapać. Trzymał ją mocno, a ona oparła głowę o jego ramię.
-Nic ci nie jest? -spytał, z twarzą bardzo blisko jej twarzy.
-Nie, nie dziękuję. Wszystko w porządku -opowiedziała i wstała szybko, podpierając się o blat. Nie patrzyła na niego, nie chciała widzieć jego twarzy, jego oczu.
Reszta chłopaków też podbiegła do Grace. Najbardziej zdenerwowany był Niall. Wtedy DJ wstała, przytuliła dziewczynę i powiedziała głośno:
-Mój Boże, na pewno nic ci się nie stało? Tak się przestraszyłam, potknęłaś się?
Grace spojrzała jej w oczy i zauważyła w nich jad. Nienawiść. Złość. Co takiego zrobiłam tej dziewczynie?, pomyślała.
-Nie, dziękuję. Musiałam się potknąć -opowiedziała. Wszyscy rozeszli się do swoich zajęć, a DJ uśmiechnęła się szyderczo do Grace i powiedziała szeptem:
-Nie pokonasz mnie, zapamiętaj to sobie.
Po czym odwróciła się i podbiegła do Zayna, zajmując go rozmową.
* * *
Uwaga, uwaga - rozdział 10! Dziękuję za te 52 komentarze i ponad 1300 odwiedzin w 20 dni! Uwielbiam Was <3 Piszcie, jak podoba Wam się dzisiejszy rozdział.
Lajklajklajk
OdpowiedzUsuńAle boję się tej DJ , straszna jest.
Czekam na więcej :D
Wredna DJ, trzeba się jej pozbyć xD Ale ejj no, ja już nie znam słów żeby opisać to, co piszesz <3 Mega, Mega, Mega zajebiste! <333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńKurcze zastanawiam się co jest Grace, ma raka ?
Mam nadzieje, że Grace i Zayn będą razem ;D
jaka żmija z tej DJ -.-
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :>
tylko nie pisz, że Grace ma raka bo padnę tutaj trupem
OdpowiedzUsuńhehehe akcja się rozpoczyna xd to jest tak genialne że nie mam słów które mogłyby wyrazić ogrom Twojego geniuszu <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń