Z perspektywy Grace
-Co się stało, Danielle? -spytałam siedzącej obok dziewczyny.
Znałyśmy się dopiero kilka dni, ale mogłam szczerze nazwać ją swoją przyjaciółką. Próbowała ukryć, że coś ją gryzie, ale zbyt dobrze ją znałam, aby się na to nabrać. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem i podciągnęła kolana pod brodę.
-Nie, to nic takiego... Na prawdę, wszystko w porządku.
-Coś nie tak z Liamem? -spytałam, bo było jasne, że coś ukrywa. -Dan, przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
Chwyciłam ją za rękę i czekałam, czy postanowi mi się zwierzyć.
-Bo widzisz... -zaczęła powoli i utkwiła wzrok w jednym punkcie. -Ja już nie daję rady, to jest takie trudne...
-Ale co? Czy Liam coś zrobił? Już ja sobie z nim porozmawiam!
-Nie, nie, to nie Liam -przerwała mi Danielle. -Chodzi o One Direction. A właściwie o fanki. Widzę jaką radość sprawia chłopakom to, co robią. Kochają muzykę i swoich fanów. Nie chcę w żaden sposób w to ingerować, nigdy nie chciałam, ale...
Głos jej zadrżał, a po policzku spłynęła łza. Ukryła twarz w dłoniach, a ja szybko objęłam ją ramieniem. Nie rozumiałam o co jej chodzi, ale nie mogłam bezczynnie patrzeć, jak płacze.
-Nie wiem, co takiego zrobiłam. Liam jest całym moim życiem, co w tym złego? -mówiła coraz szybciej. -Widzę, co niektóre fanki piszą o mnie na twitterze, próbuję nie zwracać na to uwagi, ale nie potrafię. Jedna nawet...nawet...
Tutaj głos Danielle się załamał i dziewczyna wybuchnęła głośnym płaczem. Próbowałam pocieszyć ją, jak tylko mogłam. Dan otarła łzy wierzchem dłoni i powiedziała:
-Jedna nawet życzyła mi śmierci. Nie rozumiem, Grace. Za co one mnie tak nienawidzą?
Spojrzałam w jej zaszklone oczy i zrobiło mi się jej żal. Jak można wypisywać takie brednie? Danielle jest najwspanialszą, najzabawniejszą i najbardziej pomocną osobą, jaką znam. Dlaczego ktoś ocenia ją, nie mając pojęcia, jaka jest naprawdę? Wydawało mi się to po prostu szczeniackie i obrzydliwe.
-Danielle, posłuchaj. Spójrz na mnie -powiedziałam, ściskając jej rękę. -Nie przejmuj się tym, co wypisują jakieś małolaty. Masz ogromne szczęście, jesteś młoda, śliczna i mądra, a sam Liam Payne jest zapatrzony w ciebie jak w obrazek. One są po prostu zazdrosne. Uwierz mi, wiem co mówię. Nigdy nie dopuszczaj do siebie myśli, że one mają rację, słyszysz? Nigdy.
Dan przytuliła mnie i teraz już wiedziałam, że zyskałam przyjaciółkę na dobre i na złe.
-Dziękuję ci, Grace. Nawet nie wiesz, ile twoje słowa dla mnie znaczą -wydukała przez łzy. -Ale, jeśli mogę, dam ci małą radę. Tylko nie zrozum mnie źle, kocham Liama i to się nigdy nie zmieni. Po prostu, dla swojego własnego dobra, póki jeszcze jest czas... nie zakochuj się w żadnym z członków One Direction.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, co powiedziała. Nie zakochuj się w żadnym z członków One Direction. Liam ma Danielle, Louis Eleanor, a Niall jest moim kuzynem.
Harry i Zayn.
Tego wieczora każdy miał coś do roboty, a jednak wszyscy się nudzili. Niall pilnował lodówki, jakby miała zaraz gdzieś uciec i nie wychodził z kuchni. Lou z wielkim wyszczerzem na twarzy, uszczęśliwiał fanów na twitterze i odpisywał na ich pytania. Liam i Zayn dopracowywali najnowszą piosenkę, która miała być niespodzianką na płycie. Natomiast Grace siedziała na kanapie, z nogami przełożonym nad kolanami Harry'ego i oglądała album ze zdjęciami z dzieciństwa chłopców. Nie chciała myśleć o tym, co powiedziała jej Danielle. Ukryła to w najdalszym zakamarku świadomości. To nierealne, myślała. Traktują mnie jak kumpelę, kuzynkę Nialla, zresztą jestem odporna na takie rzeczy. Takie rzeczy, czyli...?
-To jest słodkie! Mój Boże, Louie, musiał być z ciebie taki grzeczny bobas -śmiała się Grace i przerzucała kartki albumu, w poszukiwaniu co ciekawszych fotografii. -A to kto?
Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem i pokazała Harry'emu zdjęcie małego chłopca w butach o kilkanaście numerów za dużych i ogromnym kapeluszu na głowie. Dzieciak był uśmiechnięty od ucha do ucha, miał dołeczki w policzkach i blond czuprynkę. Tulił do siebie rudego kota, a drugi, tym razem czarny zwierzak, leżał pod jego nogami.
-To jest, moja droga, w niewiedzy jeszcze pozostająca, najsłodsze dziecko na świecie, a mianowicie Harold Edward Styles -odpowiedział jej Hazza i pochylił się nad albumem, przybliżając swoją twarz do twarzy Grace.
-No rzeczywiście, jak ja mogłam nie rozpoznać tych arystokratycznych rysów twarzy! Mały pulpecik był z ciebie...
-Słucham? - śmiał się Harry. -Odwołaj to, bo jeśli nie...
-To co? Nic mi nie zrobisz -odpowiedziała dziewczyna z cwaniackim uśmiechem i poruszyła brwiami, przedrzeźniając charakterystyczną minę Stylesa.
-O nie, tego już zbyt wiele! Przeginasz, bezczelu -krzyknął Harry i zaczął łaskotać Grace w nogi, na co ona wyrywała się i śmiała tak histerycznie, że z oczu kapały jej łzy. -Ładne przeproś.
-Nigdy! -wołała i próbowała mu oddać, w konsekwencji czego na małej kanapie rozpoczęła się przepychanka i wojna na zaczepki rodem z Facebooka. Chłopak gilgał Grace po brzuchu, a ona w odpowiedzi ciągnęła go za włosy i groziła, że mu je wyprostuje, jeśli jej nie puści. Nagle, mająca już swoje lata sofa nie wytrzymała naporu i w salonie rozległ się huk trzaskających sprężyn, a siedząca na niej para wylądowała na podłodze z głośnym śmiechem.
-Co tutaj się dzieje? -wrzasnął Niall, zdenerwowany, że przerwano mu "degustację", a raczej pochłanianie swoich ulubionych skrzydełek z kurczaka.
-Nie, żebym cokolwiek sugerował... -zaczął Louis z miną 'teraz powiem jedną z moich słynnych, porażających inteligencją, złotych myśli'. -Ale to już drugi raz, kiedy lądujecie razem na ziemi.
W salonie panował ogólny chaos. Grace i Harry próbowali pozbierać się z podłogi, Niall wrócił do swojego kurczaka, a Liam zastanawiał się, kiedy, uwzględniając ich oczywiście napięty grafik, można by wyskoczyć do sklepu po nową kanapę.
Nikt nie zauważył, że Zayn po cichu wycofał się z pokoju i poszedł na górę, do siebie.
12 lipca, Londyn, Anglia
Z perspektywy Nialla
IMPREEEZA! Idziemy na imprezę! Wiecie, za co tak lubię imprezy? Po pierwsze, dużo muzyki. Po drugie, dużo przekąsek! Ave, przekąski. Everyday I'm Shufflin! Melanżyk wyczuwam, milordzie! Kiedy Louis rzucił pomysłem, żeby wybrać się do naszego ulubionego klubu za rogiem, odtańczyłem ekscytujący taniec. Ciekawe co odjebiemy tego wieczoru, bo to, że coś odjebiemy to już tradycja. Wszyscy pobiegli na górę, przymierzać się czy coś. Chyba przebiorę t-shirt, a potem przegryzę coś małego. Może by tak cheesburger i płatki czekoladowe, a potem jakieś krakersy z karmelem? Bo tak pić na głodnego, to przecież niezdrowo.
Po półgodzinie, nareszcie chłopcy zaczęli schodzić na dół. Imprezo, nadchodzę.. Ile ta Grace będzie się jeszcze szykować? W sumie, przywykłem do tego, w tym domu 4/5 mieszkańców nie może się nigdy wygrzebać na jakiekolwiek spotkanie. Nagle pojawiła się na szczycie schodów, a mi jednym słowem, szczęka opadła.
* * *
Co do pierwszej części rozdziału, chciałam trochę nawiązać do tego, co ostatnio działo się na twitterze. Jeszcze raz ktoś powie coś złego o Danielle, to wyrwę włosy, wydłubię oczy i rzucę psom! A tak poza tym, to DZIĘKUJĘ bardzo za 300 wejść i Wasze komentarze <3
Ile razy jeszcze będę zmuszona napisać, że masz zajebisty talent? Nie pozwolę Ci go zmarnować ;P Rozdział cudny, jak zwykle. Nic nie robić, tylko czekać na kolejny .. <3
OdpowiedzUsuńAww <3 Zacny rozdział :* ;p
OdpowiedzUsuńDodaj nexta bo chcę wiedzieć co będzie dalej ;)
Zapraszam do mnie i proszę o komentarz ;)
Podoba mi się. Koocham too !
OdpowiedzUsuńJak piszesz kolejny rozdział to on jest jeszcze lepszy niż pozostałe! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to zapraszam do mnie :)
chciałam skomentować poprzedni rozdział ale coś sir scielo. więc odnośnie poprzedniego: zostawiasz dużo znaków zapytania. a scena z gra w kosza i końcówka były zarabiste.
OdpowiedzUsuńco do tego rozdziału: boję się co odwala. nie rozumiem też czemu bez powodu jadą na dziewczyny chłopców skoro nawet nie miały szansy uchwały poznać. to jest chore.
xoxo.