środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 20

26 lipca, Londyn, Anglia

Z perspektywy Grace
Byłam wściekła. Pięści same mi się zacisnęły. Skąd Niall w ogóle wiedział o tym, co było pomiędzy mną i Zaynem w moje urodziny? I kto dał mu prawo do kierowania moim życiem? Zresztą nie ważne, ważniejsze jest to, jak zachował się Zayn. Skoro dobrze pamiętał co się działo, to dlaczego ze mną nie porozmawiał? Do głowy przychodziło mi tylko jedno wyjaśnienie: żałował. Biegłam po schodach co dwa stopnie. Zresztą, gdybym był trzeźwy to bym tego nigdy nie zrobił. Byłem pijany, zapomniałem gdzie jestem - tyle. Gdyby był trzeźwy to nie pocałowałby mnie? Czułam się jak jakaś szmata, którą chce się tylko wtedy, kiedy jest się pod wpływem.
Nie zabiegłam jednak daleko. Byłam już przed drzwiami mojego pokoju, gdy poczułam dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Harry'ego. Patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami, w których tańczyły wesołe iskierki i spytał:
-Hej, co się dzieje?
Zagryzałam wargę ze zdenerwowania. Splotłam palce przed sobą i wbiłam w nie wzrok.
-Grace, hej... Powiesz mi, co się stało? -spróbował jeszcze raz.
Już raz mogłam mu się zwierzyć i przecież mnie wtedy wysłuchał. Ale co mu powiem? 'Niall rozmawiał z Zaynem, żeby się do mnie nie przystawiał, a Zaynowi nie zrobiło to różnicy, bo i tak ma mnie gdzieś'? Musiałabym być porządnie walnięta.
-Nic się nie stało -dlaczego kiedy Bóg rozdawał umiejętność kłamania, ja akurat stałam w kolejce po wpadanie w kłopoty?
-Nie kłam. Widzę, że coś jest nie tak. Normalnie nie biegłabyś jak szalona po schodach i nie mówiła do siebie -odpowiedział.
-Mówiłam do siebie? -spytałam zdziwiona. Boże, jakie ja głupoty mogłam wygadywać?
-Tak, wspominałaś coś o torturowaniu grabiami, kneblowaniu i wysyłaniu w walizce na Kilimandżaro -zaśmiał się.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Od razu poczułam się lepiej, jakby ktoś mnie przytulił.
-Twoja wyobraźnia mogłaby istnieć jako oddzielny organizm -zaśmiałam się.
-Więc nie powiesz mi, co cię gryzie? -nie dawał za wygraną i uśmiechnął się do mnie, ukazując rządek białych zębów.
-Nic, naprawdę już wszystko w porządku -nie wierzył mi, to było jasne ale nie drążył dalej tematu.
-Jak chcesz. Ale wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć.
Poczułam ulgę, że z kolei Harry nie stał w kolejce po dociekliwość. Nie mogłam mu przecież powiedzieć, bo nie byłam w stanie przewidzieć, co mogłoby z tego wyniknąć. Od jutra zaczyna się trasa, a ja nie chcę być powodem kłótni między chłopakami. Styles stał blisko mnie, na samym szczycie schodów, a ja opierałam się plecami o klamkę do drzwi mojego pokoju. Nagle na dole zauważyłam postać w granatowej bejsbolówce, czarną czupryną na głowie i z ciemnymi jak węgiel oczami. Na widok Zayna coś we mnie pękło i niewiele myśląc, przyciągnęłam Harry'ego do siebie za kołnierz koszuli i pocałowałam w usta. Na początku czułam zdziwienie chłopaka, ale po chwili objął moją twarz dłońmi i oddał pocałunek. Wiedziałam, że zachowuję się okropnie, jak skończona kretynka, ale w tej chwili nie chciałam o tym myśleć. Pocałunek miał być częścią zemsty, a przerodził się w coś zupełnie innego. Nie mogłam oderwać warg od ust Harry'ego, czułam bicie jego serca, ciepło jego ciała, dotyk jego skóry. Oddychałam gwałtownie. Mogłam podać co najmniej kilka powodów, dlaczego powinnam była to przerwać, ale wszystkie straciły wtedy znaczenie. Harry pierwszy oderwał swoje usta od moich, składając jeszcze na nich delikatny pocałunek. Spojrzałam na schody za nim - nikogo już tam nie było.
-Harry, ja...
Zagryzłam wargi, wydostałam się z objęć Stylesa, otworzyłam drzwi do swojego pokoju i nic nie mówiąc zamknęłam je za sobą.

27 lipca, Londyn, Anglia
W domu panował kompletny rozgardiasz. Wszyscy biegali po piętrach w histerycznym poszukiwaniu ubrań, kosmetyków albo innych niezbędnych rzeczy. Kierowca już od godziny czekał w samochodzie, by zawieźć wszystkich na lotnisko.
-Friderick, gdzie jesteś? -wołał Liam, po raz kolejny szukając żółwia na kolanach.
-Chyba mam deja vu -stwierdził Niall, pomagając przyjacielowi i odsuwając meble. -Grace, zrobisz mi kanapki na drogę?
Na środku salonu leżał stos gotowych już walizek, który powiększał się z każdą minutą.
-Co wy tam spakowaliście? Przecież nie jedziemy na drugi koniec świata! -dziwiła się Eleanor, patrząc na wypchane po brzegi torby.
-W tej są kosmetyki do włosów -wyjaśnił Louis, pakując coś do wielkiej kolorowej walizki, którą po chwili położył obok reszty bagaży.
-Co w niej jest? -spytała podejrzliwie Grace, patrząc na ledwo dopiętą torbę.
-Zapasy na drogę... -rzucił cicho Lou.
Harry podszedł do walizki i rozpiął ją, a na podłogę wypadło całe mnóstwo upchanych w walizce marchewek.
-Nie weźmiesz tego! -śmiała się Danielle. -Przecież ten samolot nie wytrzyma przeciążenia i nawet nie wystartuje, jeśli będziesz targał ze sobą tonę warzyw!
Lou zrobił minę, przypominającą Bogusława Lindę na kwejku mówiącego "ja ci ku*wa dam - nie bierz marchewek w trasę!"
-To nie są zwykłe warzywa, tylko marchewki i lepiej dla ciebie, jeśli to zaakceptujesz -powiedział poważnie, a Danielle kiwnęła głową z rezygnacją i szepnęła pod nosem, że zawsze można zadzwonić do terapeuty.
-Gdzie jest ten żółw?! -wołał dalej Niall, czołgając się po podłodze i zaglądając we wszystkie zakamarki salonu. -Albo to zwierze jest jakieś dziwne, albo ja już sam nie wiem.
Grace, Danielle, Devonne i Eleanor pomogły Liamowi szukać Fridericka, bo same były już gotowe od dawna.
-Teraz widać, kto się nigdy nie może wygrzebać... -rzuciła cicho Grace, nie chcąc narazić się chłopakom, którzy latali we wszystkie strony, nie mogąc niczego znaleźć. Cały dom był przewrócony do góry nogami, meble poprzesuwane, na podłodze mnóstwo ubrań i pudełek, które zostały wyrzucone z walizek, ponieważ nie można było ich dopiąć.
-Mam cię! -krzyknął z radością Liam, wyciągając Fridericka z szafki kuchennej. -Jak tu wszedłeś?
Nikt nie mógł zrozumieć umiejętności ninja tego żółwia, więc Liam po prostu włożył go do akwarium i postawił obok innych bagaży, gdyż żółw miał wyruszyć w swoją pierwszą w życiu podróż razem z nimi. Co prawda miała to być tylko podróż przez Londyn, bo znajomy Payne'a miał zaopiekować się zwierzęciem, ale i tak to wielkie przeżycie dla Fridericka.
-Wiecie, czasem zastanawiam się, czy to zwierzę nie jest czasem tajnym agentem, jak Pepe Pan Dziobak -zaśmiał się Louis, a wszyscy ze zdziwieniem przyznali mu rację.
-Pewnie ma kapelusz! -wykrzyknął Niall i przybliżył twarz do akwarium, szukając jakichś oznak 'tajniactwa' w całkowicie zwyczajnym żółwiu.
 -Czasami zastanawiam się, czy oni to robią specjalnie, czy to odruch naturalny -powiedziała Devonne do dziewczyn i wszystkie wybuchnęły śmiechem.
Po kolejnej godzinie guzdrania się, wreszcie wszyscy byli jako-tako gotowi, więc zapakowali się do samochodu i ruszyli na lotnisko, gdzie również nie obeszło się bez afer, ponieważ okazało się, że Lou nie może zabrać na pokład samolotu walizki z marchewkami. Biedny Tomlinson usiadł na środku asfaltu z twarzą ukrytą w dłoniach i zdecydował, że nigdy nie poleci bez swojego prowiantu. Dopiero po długich namowach Harry'ego Boo Bear zgodził się zostawić torbę, ale jedynie pod dobrą opieką, po czym wszyscy wsiedli do samolotu i wyglądając przez okna, żegnali się na jakiś czas z ukochaną Anglią.

Wiadomości z ostatniej chwili: Popularny zespół One Direction właśnie opuścili Anglię i wyruszyli samolotem do Włoch, gdzie zaczynają swoją trasę koncertową, w celu promowania płyty "Up All Night". Według nieoficjalnych wiadomości towarzyszą im cztery dziewczyny, Danielle i Eleanor, oraz dwie, których imion nie znamy.

Z perspektywy Grace
Siedziałam na siedzeniu obok Devonne i wspominałam z nią nasze wspólne zabawy w domu. Przypomniały mi się konne wyprawy po łąkach zielonej Irlandii. Patrzyłam na obłoki za oknem, które układały się w najróżniejsze kształty.
-Wygląda jak serce -zauważyła Dev i uśmiechnęła się promiennie, a jej oczy świeciły się z podekscytowania. Ona również pierwszy raz leciała do Włoch i dokładnie tak jak ja spełniała właśnie jedno ze swoim największych marzeń. Kiedy byłyśmy małe, zrobiłyśmy listę miejsc, w które pojedziemy, gdy dorośniemy. Pamiętam, że zawsze wstawałyśmy wcześnie rano i biegałyśmy, a potem wracałyśmy do domu na ciepłe śniadanie, albo budowałyśmy fortece i bazy w lesie. Ścisnęłam mocno jej rękę i szepnęłam:
-Dobrze, że jesteś.
Podróż mijała bardzo szybko. Część przespaliśmy, część rozmawialiśmy, część graliśmy w jakieś gry słowne. Niall jadł właśnie swoją kanapkę z kurczakiem, którą zrobiłam mu na drogę, po czym wgramolił się na fotel obok mnie i zrobił mi zdjęcie z zaskoczenia.
-Dodam na twittera -powiedział i wystukał na telefonie krótką wiadomość.
Lecimy właśnie do Włoch z moją @GraceHoran xX wspaniały dzień i kanapka z kurczakiem!
-Głupek -odpaliłam i klepnęłam go w ramię.
-Idiotka -rzucił Niall, gryząc ostatni kawałek bułki.
-Farbowany karzeł!
-W ciebie to chyba piorun trzepnął. Trzysta wolt, Grace? -śmiał się, a ja zrobiłam minę w stylu "haha, ale jesteś zabawny".
-Jakbyś zgadł, bystrzaku. Prędzej w ciebie by walnęło, bo aparat ściąga pioruny -rzuciłam, a na fotelu zaczęła się przepychanka. Często biliśmy się tak w dzieciństwie, więc nie było to nic nowego.
-Dobra, dobra! Poddaję się, nie bij! -krzyczał Horan, kiedy łaskotałam go po brzuchu, gdzie miał największe łaskotki. To była moja tajna broń na niego, działała zawsze.
-Też cię kocham -powiedziałam i wróciłam do jakże fascynującego oglądania chmur.

Lecieliśmy już którąś godzinę, a wszyscy poukładali się w swoich kątach i zasnęli. Liam założył słuchawki na uszy i przytulając do siebie Danielle, słodko chrapał. W całym samolocie było cicho. Poczułam nagłą potrzebę pójścia do toalety, więc wstałam z fotela i ruszyłam w stronę drzwi, starając się nie nadepnąć na nikogo i nie obudzić. Odsłoniłam zasłonę, oddzielającą dwie części samolotu i prawie wpadłam na Zayna. A przecież dałabym sobie głowę uciąć, że też śpi... Przełknęłam ślinę i uniosłam dumnie głowę. Nie chciałam dać mu nic po sobie poznać, nie chciałam w ogóle z nim rozmawiać.
-Przepraszam -powiedziałam, bo stanął mi na drodze i nie chciał mnie przepuścić. -Chcę przejść.
Stał dalej, opierając się o framugę i ani myśląc, aby się ruszyć. Co on sobie wyobrażał?
-Przepuść mnie do jasnej cholery, bo chce mi się siku! -wrzasnęłam, ale potem ściszyłam głos, bo ktoś mógłby się obudzić. Zayn tylko wyszczerzył się cwaniacko, a potem odsunął o kilka centymetrów.
-Poproś Harry'ego, nich ci pomoże -powiedział.
A więc chodzi mu o wczorajszy pocałunek. Nich nie udaje, że go to obchodzi, przecież jeszcze niedawno miał mnie gdzieś! Nie dam sobą pomiatać, nie jestem zabawką.
-Żebyś wiedział. On nie musi być pijany, żeby ze mną rozmawiać -odpaliłam.
Zmrużył ze złości oczy i cofnął się o krok, tak, że mogłam już wejść do łazienki. Chwyciłam za klamkę, ale on przytrzymał moją rękę i spojrzał mi w oczy, rzucając wzrokiem błyskawice.
-Nie wiem, w co grasz, ale wiem, kto będzie zwycięzcą -powiedział i odszedł.

Po kilku godzinach lotu, samolot nareszcie wylądował. Poczułam delikatne języki wiatru, tańczące na mojej skórze, kiedy wysiadłam i dotknęłam nogami ziemi lotniska. Wciągnęłam powietrze w płuca, było ciepło, a słońce świeciło przyjemnie. W oddali, za barierką zobaczyłam tłum paparazzi i fanów chłopaków. Harry pomachał im z daleka, czemu zawtórował jeszcze głośniejszy krzyk. Ruszyliśmy w tamtą stronę, a Liam powiedział:
-Witaj Wenecjo! 
Jedno z moich marzeń właśnie miało się spełnić.

* * *
Sponge - nie wiem, jak to zrobiłaś, ale zgadłaś ;-D Co myślicie o 20 rozdziale? Do napisania!

11 komentarzy:

  1. Znów powaliłaś mnie na kolana ♥ Jeden z najlepszych rozdziałów kiedykolwiek ! Kocham i niecierpliwe oczekuję na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdaleno zaszalałaś. Kocham ten rozdział i Zaayn , i Devonne. Po prostu byłam w niebie. Czekam na jakiś romans Dev. xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. O pacz, co ta Grace wyprawia ; D Jak zwykle poprawiłaś mi humor.. Albo jak zwykle po prostu mam zjebany xD W każdym razie mega! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, super, super . < 33333
    -Nie wiem, w co grasz, ale wiem, kto będzie zwycięzcą - BOSH, BOSH, BOSH TO BYŁO MEGAAAAAAAAA . xDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ptysia_Patrysia25 kwietnia 2012 13:05

    przed ostatni fragment-MEGA! ♥ czytając ten rozdział dwa razy zmieniałam zdanie z kim ma byc Grace xD już nie wiem jak mam określać twój blog :D skończyły mi sie przymiotniki ;p musze kupić słownik!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaa! uwielbiam twoj blog! ;)
    Mam nadzieje, ze Grace bedzie z Zayanem jakos tak mi do siebie pasuja ;p pozdrawiam i gratuluje ogromnego talentu, jestes niesamowita ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział jak zwykle<3
    @Lovato1DGrande

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest cudowny jak wszystkie inne :P
    Uwielbiam twoje opowiadanie xD
    Mam nadzieje , że następny pojawi się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny :) ! Ale mnie ten Zayn wkurza xD niech ona w końcu bd z tym Harrym ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. hahaha to się nazywa mieć umiejętności jak pepe pan dziobak uwielbiam te różne porównania, zayn jakieś ostre słowa i w końcu harry a grace zrozumiała, że to on jest tym jedynym mogę umierać szczęśliwa. czuje się już ja jakiś rasowy czytelnik więc zamawiam prenumeratę XD proszę mnie ładnie informować na twitterze XD całusy kochana nie wiem ale chyba przy 27 lipca(...) powinno być z czyjej to perspektywy bo tam są takie zdania jak "(...)spytała podejrzliwie Grace" czyli to nie ona mówi xx Sponge

    OdpowiedzUsuń
  11. haha z tym witaj Wenecjo to przypomniało mi się z Hannah Montana film jak było "Witaj Nowy Jork" xd fajny rozdział ci wyszedł:)))

    OdpowiedzUsuń