wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 18

25 lipca, opuszczony budynek niedaleko Londynu, Anglia

Z perspektywy Grace
Powoli otworzyłam oczy i mrugnęłam kilka razy. Czułam przeraźliwy chłód w całym ciele. Bolała mnie głowa, szczypały oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem, ani co się dzieje. Rozejrzałam się dookoła. Leżałam skulona na zimnej posadzce, wokół było mnóstwo gruzów, kamieni i skrzynek. Znajdowałam się w jakimś dużym pomieszczeniu, na przeciwko mnie było okno, z wybitymi szybami i połamaną ramą. Powoli usiadłam, ręce miałam związane. Czułam się strasznie, więzy mocno wbijały mi się w skórę na nadgarstkach. Włosy miałam w nieładzie, ubrania brudne i podarte - bardziej przeczuwałam, niż widziałam, że muszę wyglądać jak jakiś bezdomny. Zimno przeszyło mnie od czubków palców aż po koniuszki włosów. Mój Boże, gdzie ja jestem? Usłyszałam cichą rozmowę, dochodzącą z sąsiedniego pomieszczenia. Wychyliłam się i ujrzałam trzy postaci, odwrócone do mnie tyłem. Nie mogłam usłyszeć, o czym rozmawiają, ale miałam wrażenie, że kiedyś już słyszałam te głosy. Szczególnie jeden wydał się znajomy. Wtedy dostrzegłam, co właściwie robi trójka moich porywaczy. Jeden z nich trzymał w dłoni strzykawkę i wbijał ją sobie w ramię. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Trafiłam między narkomanów, Boże proszę spraw, żeby to był tylko sen.
-O co ja widzę, któż to się obudził? -usłyszałam chrapliwy głos.
Wszyscy trzej podeszli bliżej, a ja starałam się wniknąć w ścianę. Podbródek drżał mi z zimna i strachu. Czułam się mała, nic nie znacząca, jakbym była nikim.
-Czego ode mnie chcecie? -powiedziałam najciszej jak umiałam. Przypomniałam sobie, skąd znam ten głos. Ten głos i tę twarz. Te świdrujące oczy, brązowe włosy, masywną posturę.
Jeszcze się z tobą policzę, skurwielu!, zabrzmiało mi w głowie. Wszystko nagle stało się takie jasne, przejrzyste, dlaczego nie wpadłam na to wcześniej? Przecież odpowiedzi na wszystkie pytania miałam przed nosem!
-Widzimy się ponownie, kochanie -powiedział facet z mojej pierwszej imprezy w Londynie. Uśmiechał się do mnie chamsko, a jego kumple stali obok z podobnymi minami.
-Nienawidzę cię! Nienawidzę, słyszysz? Czego ode mnie chcesz? -wykrzyknęłam.
-Myślałaś, że to tak zostawię? -prychnął, podszedł do mnie, przycisnął mnie do ściany swoim ciałem i odciągnął moją głowę do tyłu, mocno chwytając za włosy.
-Puść mnie! To boli! -zawołałam i starałam się wyswobodzić z jego uścisku, ale nic to nie dało.
-Nie myślałem, że jesteś aż taka głupia! -zaśmiał mi się w twarz. -Wiesz gdzie byłem przez ten cały czas? Gdyby nie ten twój laluś, wszystko poszłoby idealnie! A tak, przesiedziałem w pierdlu trzy tygodnie! To jeszcze nic, nie pierwszy i nie ostatni raz, ale przez ciebie cały mój interes mógł wyjść na jaw! Co się tak gapisz? Rusz trochę swoją śliczną główką!
-Nie mów tak do mnie! -wykrzyknęłam. -To nie moja wina, że zajmujesz się jakimiś brudnymi sprawami! Puść mnie!
-Nie wyrywaj się, ślicznotko, bo ostro tego pożałujesz. Mówiłem to już raz, drugi nie będę powtarzać -powiedział wolno przez zaciśnięte zęby.
A więc pewnie handluje narkotykami. Poczułam jego oddech na skórze, był coraz bliżej. Moje próby na nic się nie zdały, byłam zbyt słaba.
-Pamiętasz skarbie, na czym skończyło się nasze ostatnie spotkanie? -spytał złowieszczym tonem, czemu zawtórowały rechotliwe wybuchy śmiechu jego obu kolegów. Byli tak samo straszni, silni i umięśnieni jak on. Na samo wspomnienie o tamtej nocy przeszył mnie dreszcz. Zacisnęłam mocno pięści, aż zbielały mi kłykcie.
-Mamy dzisiaj święto! -zaśmiał się obrzydliwie, a w pomieszczeniu zabrzmiała kolejna salwa śmiechu. -Rzadko trafia nam się taka wspaniała okazja...
Na moment serce przestało mi bić. Zaczęłam wyrywać mu się, krzyczeć, ale z zawiązanymi rękami nie było to łatwe.
-Proszę nie! Tylko nie to, zostawcie mnie w spokoju... Ja nic nie powiem! Nie powiem! -krzyczałam rozpaczliwie, w ostatnim akcie desperacji.
Poczułam ostry ból w policzku. To, co zostało zaczęte na tamtej imprezie, właśnie się kończy. Uderzył mnie mocno, a potem brutalnie popchnął, aż uderzyłam głową o ścianę.
-Nie krzycz, nikt cię tutaj nie usłyszy. Wokoło jest tylko las, twoje krzyki zostaną w nim już na zawsze... -te słowa zabrzmiały w moich uszach jak wybuch z armaty. Boże, jeszcze nie teraz... Nie teraz!
Jego dwóch towarzyszy podeszło bliżej, a ja skuliłam się jeszcze bardziej, próbując okryć trochę rękoma. Mój napastnik trzymał mnie mocno za ręce, a potem pociągnął za dekolt mojej koszulki i rozerwał ją wzdłuż.
-Zostaw mnie! To boli, puszczaj mnie do cholery! -krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Płakałam, ale nikt nie otarł moich łez. Nie pierwszy raz. Ale najwyraźniej ostatni. Czułam ich obrzydliwy i przerażający dotyk na swoim ciele, ich zimne, wygłodniałe ręce. Już nie starałam się bronić, nie chciałam uciekać, ani wyrywać się. To nie miało sensu. Po moim policzku spłynęły łzy. To nie był płacz bólu, choć bardzo mnie bolało. To nie był płacz strachu, chociaż bałam się tego, co się stanie. To były łzy samotności. Samotności wśród mnóstwa przyjaciół.
Nic już nie czułam.

25 lipca, Londyn, Anglia, rozprawa

-Ja powiem! -wykrzyknęła. -Ja już powiem Wam całą prawdę!
-Jaką prawdę panno Richards? -spytał sędzia. -Proszę wstać i podejść do barierki.
Denise zrobiła co jej kazano. Wzrok wszystkich obecnych sali był skupiony na niej.
-Chodzi o to, że... -zaczęła. Widać było po niej, że jest zdenerwowana. -Ja... skłamałam. To wszystko nieprawda, Zayn mnie nie zgwałcił, w ogóle nic nie zrobił. On zerwał ze mną, a ja byłam wściekła i to wszystko dlatego...
-Czy zdajesz sobie sprawę z konsekwencji tego co zrobiłaś? -powiedział poważne i dobitnie sędzia.
Po policzkach DJ spływały rzewnie łzy, była cała czerwona i rozmazana.
-Ja... wtedy nie wiedziałam, że to będzie aż tak... Potem chciałam się wycofać, ale nie mogłam...
-Chciałaś zepsuć mi życie, rozumiesz?! -wykrzyknął wściekły, ale szczęśliwy z uniewinnienia Zayn.
-Wiem! Ja wiem... Przepraszam, Boże przepraszam Zayn... To nie miało być tak! -wołała zrozpaczona dziewczyna.
-Coś ty najlepszego narobiła?! -wykrzyknął jej ojciec i jednocześnie adwokat. -Czy niczego cię nie nauczyłem?
-Spokój! -powiedział sędzia i zastukał młotkiem o blat. -Proszę o spokój. W związku z tym, czego właśnie byliśmy świadkami, uniewinniam oskarżonego o gwałt na nieletniej Denise Jane Richards, Zayna Jawaada Malika. Proszę wstać, rozprawa zostaje zakończo...
-Nie! -wykrzyknęła DJ, szukając pomocy wśród obecnych. -To jeszcze nie wszystko. To znaczy, ja muszę coś powiedzieć...
-Proszę -pozwolił sędzia, a wszyscy słuchali uważnie.
-Chodzi o to, że zrobiłam straszne głupstwo.
-To już wiemy -powiedział Louis z jadem w głosie.
-Ale nie to! Ja... Ja byłam taka zła na Zayna, że... Spotkałam takiego mężczyznę i on chciał mi pomóc, zemścić się na nim. Nie wiem dlaczego, ale sam też miał na pieńku z nim i z... z Grace -wykrztusiła z siebie.
Na dźwięk imienia Grace, Niall wstał i wykrzyknął:
-Co zrobiliście Grace?! Powiedz gdzie jest Grace, szmato!
-Proszę się uspokoić, panie Horan -skarcił go sędzia. -Za takie słownictwo, mogę ukarać pana karą grzywny, rozumie pan?
-Oni.. oni chyba handlują narkotykami. Nie wiem, kim oni są -płakała dziewczyna. -Ja miałam wkopać Zayna w ten gwałt, a oni mówili, że zajmą się Grace... Boże, co ja zrobiłam!
DJ ukryła twarz w dłoniach i wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem.
-Czy wiesz, gdzie teraz może znajdować się Grace Horan i dlaczego nie stawiła się na rozprawie? -pytał dalej sędzia.
-Nie wiem... Naprawdę nie wiem, co jej zrobili...
-A znasz jakieś miejsce, w którym się spotykali? Nazwiska?
-Nie, nigdy nie podawali nazwisk. Mówili do siebie "Biały", albo "Moro"... Ale, tak... Tak, za Londynem znajduje się taki stary budynek, raz o nim wspomnieli -wyznała Denise.
Zayn gwałtownie wstał, a za nim też Harry, Niall, Liam, Louis, Danielle, Devonne i Eleanor.
-Musimy tam jechać! -wykrzyknęli wszyscy z przerażeniem w głosach.

Opuszczony budynek za Londynem nie był tylko zwykłym starym domem. Powybijane okna, tynk spadający ze ścian, wszędzie gruzy i zarośnięty bluszczem i roślinami podest przed wejściem. Całość sprawiała przerażające wrażenie. Gdzieniegdzie leżały zwęglone części umeblowania. Kilkadziesiąt lat temu budynek ten tętnił życiem, szczęściem i radością. A potem wydarzyła się tragedia, która na zawsze zmieniła oblicze tego domu. W opuszczonych w pośpiechu pomieszczeniach leżały jeszcze połamane przedmioty codziennego użytku, metalowe sprzęty, szmaciane zabawki. Porcelanowa lalka, z wypalonym okiem i w podartej jaśminowej sukience leżała pod dziecięcym łóżkiem i czekała na swoją właścicielkę, która już nigdy nie miała po nią wrócić. W pewną ciemną, letnią noc w londyńskim domu dziecka wybuchł pożar. W kilka minut ogień dosięgnął wszystkie najważniejsze pomieszczenia. Słychać było przerażające krzyki, panikę, płacz, wołanie o pomoc. Pomoc, która nigdy nie nadeszła. Na dwieście dwadzieścia małych, bezbronnych i samotnych dzieci, które nigdy nie doznały prawdziwej rodzinnej miłości, zginęło sto pięćdziesiąt sześć. Według legendy rozpaczliwe wołanie o pomoc nigdy nie ustało i co noc można je usłyszeć.

25 lipca, opuszczony budynek niedaleko Londynu, Anglia

Z perspektywy Grace
Nie mogłam złapać oddechu. Bolało mnie wszystko, nie miałam siły walczyć. Bawili się mną jak zabawką, poniżali, bili, kopali. Leżałam w rozdartej bluzce i czekałam na najgorsze. Chciałam, aby to już się stało. Chciałam zasnąć i już się nie obudzić.
Nagle usłyszałam czyjeś głosy. Jakieś dźwięki. To tylko moja wyobraźnia, a może to już koniec? Tak wygląda śmierć? A więc to już...
-Policja! Ręce za głowę i pod ścianę! -usłyszałam. Policja w niebie? Kto zakłóca mi mój spokój?
-Mój Boże, Grace... Grace, obudź się! -ktoś głaskał mnie po policzku, okrył mnie podartą bluzką. Devonne? Devonne, ty też jesteś w niebie? Moja kochana... -Grace, no dalej! Otwórz oczy!
Otwierać oczy? Po co, przecież to tak boli... Tutaj jest lepiej, nie chcę wracać. Ona płacze? Coś kapnęło mi na twarz. Dlaczego ona płacze? Powinna się cieszyć, jesteśmy w niebie... Jesteśmy tak blisko Boga... Devonne, nie płacz, teraz wszystko będzie już dobrze...
-Będziecie siedzieć pieprzeni skurwiele! -Harry? On też? Coś jest nie tak, coś się nie zgadza...
Powoli otworzyłam oczy, nade mną stało kilka osób. Zobaczyłam znajome twarze, Devonne klęczała przy mnie i przytulała swoją twarz do moich włosów.
-Już wszystko dobrze, Grace... -szeptała.
Niall ścisnął mocno moją dłoń.
-Co z Zaynem? Czy go uniewinniono? -spytałam cicho, byłam bardzo zmęczona. Chciało mi się spać...
-Boże, Grace... Tak, uniewinniono go -powiedziała Danielle. -DJ wyznała prawdę, ale opowiemy ci to później. Musisz odpocząć, musimy iść do domu...
-To już koniec.
-Ja... -zaczęłam i ziewnęłam. -Chce mi się spać...
Powieki opadły mi, złożyłam głowę na ramieniu Nialla. To już koniec.

* * *
Jeszcze chyba nigdy nie czekałam tak na Wasze opinie. Proszę, piszcie co sądzicie o tym rozdziale. Powiem szczerze, że płakałam, kiedy go pisałam. Mam nadzieję, że Wam się spodoba <3

15 komentarzy:

  1. O rany.. Biedna Grace, to było straszne. Już myślałam, że ją zgwałcą i zabiją. Cieszę się, że DJ się opamiętała, ale i tak jej nie polubię xD No i oczywiście zajebiście <33

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAA that was amazing. w życiu nie zgadłaby, że takie będzie zakończenie. oni ją zgwałcili czy jak ? i znowu czemu tak krótko no. chyba teraz najbardziej nie mogę doczekać się kolejnego postu. a ! niall" ty szmato!" harry " będziecie siedzieć skurwiele" epickie XD czeekam nie cierpliwie czekam kocham ubóstwiam Sponge

    OdpowiedzUsuń
  3. Ptysia_Patrysia17 kwietnia 2012 11:25

    płakałam jak czytałam! na serio! i dalej płacze ;) denerwuje mnie ta DJ! ale dobrze że sie przyznała. całe szczęście że ci kolesie nie zgwałcili Grace bo tak ich opisałaś jakby nigdy gołej baby nie widzieli xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ptysia_Patrysia17 kwietnia 2012 11:25

    a no i oczywiście czekam na następny! ;)♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział przepiękny . < 33333
    Aż się popłakałam nooo , biedna Grace :C

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepięknie <3 Zatkało mnie ! Świetnie wszystko poprowadziłaś, rozdział jest jednym z najlepszych :) Mam nadzieję, że Grace się otrząśnie, współczuję jej :(

    OdpowiedzUsuń
  7. najlepszy rozdział *__*
    Piszesz wyśmienicie :)
    Miałam łzy w oczach prawdę mówiąc ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity rozdział oby jak najszybcie pojawił się kolejny bo umre z ciekawosci ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. MAMOO.
    JAKI ŚWIETNY ROOOZDZIAł.
    Teraz to przeszłaś samą siebie.
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też sie popłakałam. ;<
    co będzie dalej? chcę szybko się o tym dowiedzieć! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, naprawdę świetny rozdział, chyba najlepszy *.*
    Bardzo mi sie podoba<3

    @Lovato1DGrande
    http://let-us-live-forever-young.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę, napisz coś jeszcze! Przypadkiem trafiłam na Twojego bloga szukajac tekstu piosenki OD ''Forever Young'' i na raz przeczytałam wszystkie roździały!!! Bomba! Chcemy więcej, chcemy więcej! ;)
    Duśka.. :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Yeah, bardzo mi się podoba. Trafiłam na ten blog całkowicie przypadkowo i od razu nadrobiłam wszystkie 18 rozdziałów. Kocham to opowiadanie, jest świetne! A co do tego rozdziału... podoba mi się bardzo, nie mogę się doczekać dalszej części :D Więc czekam na nowy rozdział, będę tu zaglądać regularnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział :))
    Już nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. piękny rozdział jest cudowny . pod koniec miałam łzy w oczach i naprawdę się wzruszyłam . bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga jest po prostu genialny. Chciałabym mieć taki talent pisarski. zazdroszczę ci dziewczyno.
    <3

    OdpowiedzUsuń