Z perspektywy Grace
To wszystko było zbyt piękne, by być prawdziwe. Na stołach ustawionych pod ścianą było mnóstwo przekąsek, napojów i alkoholu - tą działką musiał zająć się Niall, jak mniemam. Ogród wyglądał jak wyjęty z amerykańskich filmów, gdy największa szycha w szkole urządza imprezę nad basenem i zaprasza samych bogatych przyjaciół. Dziewczyny w bikini, chłopcy w kolorowych spodenkach. Niektórzy przechadzali się po ogrodzie, inni grali w siatkówkę albo koszykówkę, jeszcze inni pływali w basenie, albo rzucali do siebie dmuchaną piłkę do wody. Cały dom trząsł się w posadach od głośnej muzyki. Danielle i Eleanor przytuliły mnie i złożyły życzenia, jak mogły nic mi nie powiedzieć? Spojrzałam w stronę kuchni, która została przerobiona na tymczasowy bar. A kto był barmanem? Oczywiście Lou, który wygłupiał się i wymyślał najróżniejsze kolorowe drinki. Nie chcę chyba wiedzieć, co w nich było. Wokoło było mnóstwo osób, których nie znałam - pewnie znajomi chłopaków. Ale byli też moi przyjaciele, za którymi tak się stęskniłam. Nagle w tłumie zauważyłam czuprynę czarnych, lekko kręconych włosów. Dziewczyna obróciła się w moją stronę i ujrzałam piegowatą buzię, duże brązowe oczy i promienny uśmiech. Devonne! Pobiegłam w jej stronę i rzuciłam się w jej ramiona. Nie widziałam jej ponad miesiąc, tak bardzo za nią tęskniłam!
-Wszystkiego najlepszego, Grace! -powiedziała z uśmiechem. -Niespodzianka!
-Devonne, jak w ogóle... Mój Boże, już myślałam, że wszyscy zapomnieli... Gdzie wy byliście?
-Chłopcy przechowali nas w garażu i części gościnnej -poinformowała mnie. -Przyjechaliśmy, kiedy jeszcze spałaś.
Cali chłopcy. Niech zgadnę, przemycić ludzi i schować w garażu... To musiał być pomysł Harry'ego. Jeszcze raz uściskałam przyjaciółkę i ruszyłyśmy razem w stronę baru. Po drodze zaczepiło mnie jeszcze kilka osób i złożyło życzenia. Louis zaserwował nam swoje najlepsze dzieło, które nazwał "Kokosowo-jagodowo-czekoladowy wir orzechowy pełen blasku letniego angielskiego słońca z nutką mięty". Mogłam się spodziewać tego, że po kilku minutach straciłam kontakt z krzesłem.
W salonie było ciemno, wszyscy tańczyli do rytmu "Sorry For Party Rocking", bawili się, część gości już nie kontaktowała. Niall odwalał na parkiecie jakiegoś irlandzkiego densa, a potem padł wyczerpany na ziemię, przytulając puste pudełko po skrzydełkach z kurczaka. Liam i Danielle siedzieli przytuleni gdzieś w kącie, bo Liam przecież nie pije alkoholu. Ja sama widziałam już tylko jednym okiem. Dochodziła północ, ale przy basenie poustawiano lampy, oświetlające cały ogród. Nagle usłyszałam głos Lou. Trochę mu się język plątał, gdy mówił:
-Słuchajcie! Chyba czas na punkt heliocentryczny wieczoru! -Jaki punkt? Kiedy Boo Bear jest podpity, to wymyśla jakieś nadwyraz inteligentne słowa, których nikt z nas nie rozumie.
Wszyscy ucichli, Zayn przyciszył muzykę. On zajmował się tą częścią imprezy. DJ Malik puszczał zawsze najlepsze kawałki, oczywiście przesycone jakże wspaniałą twórczością One Direction.
-Jako że dzisiaj są urodziny naszej Grace, musimy jej wszyscy zaśpiewać! -krzyknął do mikrofonu Louis. Prawie natychmiast usłyszałam jak kilkadziesiąt osób wydziera się:
-Happy Birthday to you! Happy Birthday to you! Happy Birthday dear Grace! Happy Birthday to you!
A potem stało się coś tak dziwnego, że nawet ja nie mogłam tego zrozumieć. Na środek sali wjechał na kółkach olbrzymi, prawie dwumetrowy tort z sztucznymi ogniami na czubku. Wszyscy klaskali, a ja stałam z butelką w ręce i otwartymi ze zdziwienia ustami. Wtedy Malik puścił jeszcze głośniejszą muzykę, a Lou zakończył swoje przemówienie:
-Najdrożżższsza Grace... Wszystkiego najlepszego!
A wtedy tort eksplodował brudząc wszystkich lukrem i ciastem czekoladowym. Kręciło mi się w głowie od nadmiaru wrażeń. Co się w ogóle dzieje? Ale to nie był koniec. Wielki tort otworzył się, a z niego wyszedł nie kto inny, jak Harry Styles w samych bokserkach i cały wysmarowany kremem i bitą śmietaną. Dostałam napadu śmiechu, aż łzy spłynęły mi po policzkach. Harry też miał mikrofon i powiedział:
-Czy ktoś tu zamawiał striptizera?
Po czym zrobił swój słynny 1,2,3 flip hair i wyszczerzył się cwaniacko. Stałam jak wmurowana w ziemię i nie mogłam powstrzymać śmiechu. To wszystko przerosło moje najśmielsze oczekiwania! Styles wyskoczył z tortu i podszedł do mnie uwodzicielskim krokiem, co musiało być zaplanowane. Część gości zaczęła klaskać do rytmu muzyki, część rzuciła się na pozostałości tortu. Dudniło mi w uszach od głośnej muzyki, kula dyskotekowa to rzucała blask na twarze gości, to na moją. Harry podszedł do mnie i szepnął mi do ucha:
-I jak ci się podoba twój prezent urodzinowy?
-Jesteście walnięci -rzuciłam ze śmiechem.
-Nic nowego -odpowiedział i zaczął wić się w jakimś dziwnym tańcu dookoła mnie. Nie wiem gdzie się go nauczył, ale wszyscy goście po chwili też rzucili się do tańca. Skakali i klaskali, mi też się udzieliło. To było jak jakiś sen, przedziwne i śmieszne jednocześnie. Wtedy nagle zegar zaczął wybijać północ, tak głośno, że nas wszystkich ogłuszył.
-Północ! Impreza! Żyć, nie umierać! I'm sexy and I know it! -wydzierał się Lou.
Let's go! People always say that my music's loud
Sorry for party rocking!
Neighbors complain saying 'TURN IT DOWN!'
Sorry for party rocking!
Sorry for party rocking!
Neighbors complain saying 'TURN IT DOWN!'
Sorry for party rocking!
Całość sprawiała wrażenie jakby ktoś wypuścił wszystkich mieszkańców domu dla psychicznie chorych. Niech wszyscy widzą, jak wygląda impreza u chłopców z One Direction!
Półtora godziny później
Stałam w swoim pokoju i popijałam właśnie tabletkę szklanką wody. Z dołu
dochodziły do mnie dźwięki muzyki, leciało właśnie "One Thing". Szybko
obmyłam twarz i chciałam już wyjść, gdy zauważyłam małą karteczkę leżącą
na toaletce. Nie wiedziałam co to, więc podeszłam i szybko przeczytałam
kilka linijek tekstu. Zamarłam. Zgniotłam kartkę i rzuciłam ją na
podłogę, a potem szybko wybiegłam z pokoju. Są moje urodziny i nikt mi
ich nie zepsuje! Gdy byłam na szczycie schodów, zauważyłam parę
rozmawiającą w kącie salonu. To byli Niall i Devonne. Zawsze mieli się
ku sobie, odkąd pamiętałam. Ale potem Niall wyjechał do Londynu i
kontakt się urwał. Znaliśmy się od dziecka, w sumie tworzyliśmy taką
trójkę Muszkieterów. Zawsze razem. Jeśli ktoś skrzywdził jedno, miał do
czynienia z pozostałą dwójką. W sumie Horan miał trochę przerąbane z
dwiema dziewczynami, ale wyszło mu to na dobre, tak myślę. Ciekawe, co z
tego będzie... Lou stał właśnie przy barze i serwował kolejne "zabójcze
drinki", a Harry zmienił Zayna przy sprzęcie. Zerknęłam jeszcze na tańczących gości i ruszyłam w stronę wszystkich. Nie uszłam daleko, gdy poczułam ostry ból w ramieniu.
-Zejdź mi z drogi, szmato! -usłyszałam.
Ktoś popchnął mnie i upadłam na kant stołu, nabijając sobie guza w głowę. Na ułamek sekundy straciłam przytomność, ale zaraz zobaczyłam, co się dzieje. Jakiś pijany facet starał się po omacku dotrzeć do kanapy i najwyraźniej stałam mu na drodze. Wtedy podbiegł do niego Zayn i rzucił się na niego z pięściami.
-Co ty sobie ku*wa, wyobrażasz? -krzyknął do niego i uderzył go w brzuch.
-Puść mnie, nic jej się nie stało! Wstanie i po kłopocie! -wrzasnął facet i starał się oddać Malikowi, ale ten złapał go za ramiona i jeszcze uderzył w twarz.
Szybko wstałam i zaczęłam krzyczeć, próbując oderwać wściekłego Zayna od tego mężczyzny. Przecież mógł go zabić, a on był piany, nie wiedział, co robił!
-Zayn zostaw go! -krzyczałam rozpaczliwie. -On jest pijany, nic mi nie jest...
-A to za to, jak ją nazwałeś! -krzyknął Zayn i jeszcze raz popchnął faceta, aż ten się zatoczył. Wtedy bójkę zauważyli Liam i Harry i podbiegli do nas. Ktoś z gości też starał się rozdzielić bijących się. Pijany facet za wszelką cenę chciał odzyskać honor i oddać Malikowi, ale tylko się przewracał. Liam mocno go przytrzymał i wrzasnął:
-Dosyć! To już koniec imprezy dla ciebie!
Stałam i nie wiedziałam, co powiedzieć. Facet jeszcze się awanturował, ale ostatecznie został wyrzucony za drzwi. Reszta powróciła do swoich zajęć, zresztą po pięciu minutach i tak nic nie pamiętali. Zayn spojrzał na mnie, z wargi leciała mu krew. To już drugi raz, kiedy bije się za mnie na imprezie. Ale tym razem to było co innego. Odwróciłam się i torowałam sobie drogę przez tłum. Otworzyłam najbliższe drzwi i weszłam do nieużywanego pokoju gościnnego. Wiedziałam, że szedł za mną. Zamknął za nami drzwi, a ja stanęłam twarzą do niego i powiedziałam:
-Chyba musimy porozmawiać.
-Chyba tak -odpowiedział tylko.
O co mu chodziło? Najpierw zachowuje się, jakbym coś mu zrobiła, a potem bije pierwszego lepszego kolesia, który mnie popycha. Coś tutaj nie gra, a ja nie wiem co.
-Zayn... powiedz mi, o co właściwie chodzi. Rzucasz się na faceta z pięściami, wygrażasz mu, mogłeś go zabić! -wykrzyknęłam, bo nie mogłam już poradzić sobie z tym wszystkim.
-Popchnął cię, leci ci krew, zobacz! -odpowiedział, podszedł do mnie i przyłożył palec do ranki na moim czole.
-Ale to nie znaczy, że masz go od razu wysyłać do szpitala! Był przecież pijany, ty też jesteś!
Spojrzał na mnie dziwnie i roześmiał się.
-Jestem pijany, masz rację -zmierzwił sobie włosy i zrobił jeszcze krok w moją stronę, przyciskając mnie do oparcia łóżka.
-Zayn, przestań... Chyba powinieneś już iść spać, nie wiesz co robisz...
-Dokładnie wiem, co robię -odpowiedział cicho i przybliżył swoją twarz do mojej. -Pytanie, czy ty wiesz?
Serce biło mi jak oszalałe, nie wiedziałam, co teraz ze sobą zrobić. Było mi gorąco, duszno, ręce się trzęsły.
Z perspektywy Zayna
Grace. Grace przy mnie. Grace obok mnie. Blisko. Tutaj.
Z perspektywy Grace
Nie odpowiedziałam. Wtedy zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie. Nie delikatnie, nie słodko, tylko natarczywie, mocno,
uwodzicielsko. Choćby ten pierwszy i ostatni raz. Chociaż raz. Trzymał moją twarz w swoich dłoniach, a ja wplotłam swoje w jego ciemne włosy. Jego wargi paliły. Upadłam z nim na łóżko. Wszystko działo się tak szybko, jakby ktoś puścił film w przyspieszonym tępie. Nigdy się tak nie czułam, jakby wszystko zależało teraz od tego jednego pocałunku. Jakby cały świat poza nim nie istniał. Było mi wszystko jedno, co dzieje się poza tym pokojem. Mogło tam być trzęsienie ziemi, powódź, pożar - nie zauważyłabym tego. Liczyło się tu i teraz. Podwinęłam jego koszulkę, a on zdjął moją sukienkę. Całował tak, jakby to była ostatnia rzecz, jaką miał zrobić. Wtedy oderwał się od moich ust i pogładził jeden punkt mojego ciała - na żebrach, u góry pod piersią miałam wytatuowany napis.
-To be continued... -wyszeptał i spojrzał mi w oczy.
Ten tatuaż miał dla mnie wielkie znaczenie, był czymś więcej niż czarnymi literkami na ciele. Mówił mi, co jest ważne, a co tylko się takie wydaje. Był moją nadzieją, pozwalał oddychać. Ciąg dalszy nastąpi... Całym sercem w to wierzę.
Wtedy Zayn pogładził jeszcze raz napis i złożył na nim delikatny pocałunek. A potem coś się zmieniło. Nie tutaj, tylko na zewnątrz. Ucichła muzyka, w salonie zrobiło się kompletnie cicho. Usłyszeliśmy wyraźnie wypowiedziane słowa:
-Policja. Czy tutaj mieszka Zayn Malik?
* * *
Jejć. To by było to ;-D A więc, miłego czytania i zostawcie komentarz! Co myślicie?
Nareszcie ! Już myślałam, że Zayn nic nie zrobi... Harry niech się wreszcie odczepi :P Rozdział był bardzo wciągający i oczywiście miał ekscytujące zakończenie ;D Nie mogę się doczekać kolejnego <3
OdpowiedzUsuńKurna chata , mam romans z Nialle'rem :D
OdpowiedzUsuńOOł fakejszyn. CHCĘ WIĘCEJ , MÓJ ROMANS MA ROZKWITNĄĆ.
TEN ROZDZIAŁ BYŁ EXTRA , SUPER , COOL.
♥
Jprdl. Mega, Mega, Mega <3 Hmm.. Policja? Oj, chyba bd kłopoty xd No i moje słowo rozpoznawcze: ZAJEBIŚCIE! <3
OdpowiedzUsuńZayn potrafi być ostry jak chce. No w końcu, ale czy czasem Grace nie miała sukienki :D ? pamiętam hah nie, ale ten post był magiczny. wiesz ko0cham cię za to, że dodajesz linki do muzyki ale jakbyś tak dała jeszcze do ubrań byłoby tak bardziej magicznie moja osobista sugestia kocham cię za ten blog wiesz Sponge
OdpowiedzUsuńAh tak, dziękuję już poprawiłam ;-D pamiętasz lepiej niż ja!
UsuńI boshboshbosh ♥
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział , kocham ich , kocham ZEYNA , kocham Grace , no kocham ich . ♥ ♥ ♥
Ten list trochę popsuł mi humor . !
woohoo Zayn pocałował Grace :D w końcu ;p ale emocje ;) jestem ciekawa co policja zrobi z Zaynem?? pisz szybciej następny rozdział bo umre z ciekawości!! ty zawsze umiesz trzymać nas w napięciu... jak tylko sobie przypomne Harrego w samych bokserkach wyskakującego z tortu to dostaje napadu śmiechu xD
OdpowiedzUsuńwow niezły przebieg akcji :D
OdpowiedzUsuńWszystko takie szybki jest dobrez, zaraz sie coś dzieje :D
Nei no czekam na nowy :)
Ejjj no przerwałaś w takim momencie ;(
OdpowiedzUsuńDaj nexta bo mnie tu ciekawość zjada ;D
W końcu Zayn ruszył do akcji! yeah ;D:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że to się między nimi rozkręci i żer będą razem ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;) jesteś niesamowita! ;)
hohoho się narobilo. kurde jestem taka ciekawa że napiszę ci tylko: super hiper mega rozdział. xx i idę czytać dalej *-*
OdpowiedzUsuń