Z perspektywy Grace
Siedziałam przy barze w klubie i kiwałam głową w rytm muzyki. Miałam na sobie krótką jasnobeżową sukienkę, całą z koronki, do tego brązową kurteczkę i masywne czarne lity na drewnianym obcasie (podgląd). Popiłam kolejnego drinka i rozejrzałam się po sali pełnej tańczących i pijących ludzi. Lou została w apartamencie razem z małą Lux, ale cała reszta wybrała się na imprezę.
-Chodź Grace, gramy w twistera! -usłyszałam krzyk Louisa, który machał do mnie z drugiego końca sali. Na podłodze rozłożona była kilkumetrowa płachta z kolorowymi kółkami, a obok stał Liam z planszą w dłoniach. Zeskoczyłam z krzesła i podbiegłam do całej ekipy. Do gry chętnych było więcej osób, m.in. Eleanor, Devonne, Niall i Harry. Nigdzie nie mogłam znaleźć Danielle, ale gdy szukałam jej wśród tańczących par, mój wzrok padł na Zayna całującego się z jakąś śliczną blondynką na kanapie. Jakimś dziwnym sposobem chyba poczuł, że na niego patrzę, bo zwrócił wzrok w moją stronę i rzucił mi wyzywające spojrzenie, a potem szepnął coś na ucho do swojej partnerki. Co to miało być? Odwróciłam się tyłem i stanęłam obok Harry'ego, a on uśmiechnął się do mnie.
-Gramy? -zachęcił, a ja kiwnęłam potwierdzająco głową.
-Poczekajcie! -usłyszałam głos za sobą. -Jeszcze my!
Zayna podszedł do grupy grającej w twistera, obejmując w pasie swoją nową zdobycz - wysoką blondynkę o niebieskich oczach i wydatnych krągłościach.
-Zaczynamy! -zarządził Lou, a Liam zakręcił kołem.
Na początku szło mi łatwo, prawa noga na zielone, lewa ręka na czerwone. Nie było tak źle. Ale po kilku minutach wszystko zaczęło się plątać, na czym zresztą ta gra polega. Nowa 'dziewczyna' Malika najwyraźniej nie mogła utrzymać się w niewygodnej pozie i upadła na ziemię, tym samym dyskwalifikując się.
-Prawa noga na żółte! -wykrzyknął Liam do Harry'ego, który śmiał się jak szalony, bo był wygięty w takiej pozycji, jaka mu się nigdy nawet nie śniła.
-Nie wiedziałem, że tak w ogóle potrafię! -śmiał się.
-Prawa ręka na niebieskie! -usłyszałam i wykonałam polecenie.
Dlaczego nie ubrałam dzisiaj szortów? W sukience i obcasach naprawdę trudno było grać w tę grę. Nogi miałam skrzyżowane, jedną rękę przerzuconą nad głową jakiegoś chłopaka, a drugą obok nogi Nialla, ale w tak sposób, że patrzyłam na sufit i dyskotekowe kule, rzucające kolorowe światła na ściany sali.
-Zayn, lewa ręka na zielone -powiedział Liam, a na zielonym kółku obok mnie wylądowała opalona dłoń Malika, który właśnie stał centralnie nade mną, z ręką przerzuconą nad moim dekoltem i twarzą przy moich włosach.
-I co się tak szczerzysz? -prychnęłam.
-Nie szczerzę się -odpowiedział, ale cwaniacki uśmiech nie schodził mu z ust. -Pachniesz truskawkami.
-Truskawkami, które nie są przeznaczone dla ciebie -odpaliłam.
-Aaałć -odpowiedział, ruszając brwiami. -A może jednak?
Zrobiłam się czerwona ze złości, nie usłyszałam nawet jaki ruch mam teraz wykonać.
-Zdecydowanie nie. Za to twoja nowa laska pewnie pachnie ogrodem, bo ma twarz jakby jej ktoś łopatą przyjebał i jeszcze grabiami poprawił.
Wokół było całkiem ciemno, w głowie szumiało mi od głośnej muzyki i wypitego alkoholu. Nad sobą widziałam tylko światła lamp i twarz Zayna, która teraz zmieniła wyraz. Czułam przy sobie jego ciało, jego ciepło i męskość, jego zapach i dotyk. Głos Malika stał się bardziej zdenerwowany, jadowity.
-Nie bądź taka zazdrosna, kochanie, bo to szkodzi urodzie. Szkoda takiej pięknej buźki -odpowiedział przez zaciśnięte zęby i oderwał dłoń od ziemi, przejeżdżając nią po moim zarumienionym policzku.
-Lewa noga na czerwone!
-Ja jestem zazdrosna? -prychnęłam. -Nie o ten kawałek mięsa w blond peruce. Chyba gustujesz w blondynkach.
Zayn przybliżył twarzy jeszcze bardziej do mojej i wysyczał tak cicho, że ledwie mogłam to usłyszeć:
-Mogę ci pokazać, w czym naprawdę gustuję.
-Dziękuję, ale to nie będzie konieczne -odpaliłam.
-Nie będzie konieczne, bo masz Harry'ego -odpowiedział mi, mrużąc oczy.
-Nie będzie konieczne, bo nic od ciebie nie chcę!
-W swoje urodziny mówiłaś inaczej -usłyszałam i poczułam, że serce przestaje bić mi w piersi. Źrenice rozszerzyły mi się i zrobiło mi się gorąco. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Nagle rozległ się wrzask Louisa i wszyscy upadliśmy na ziemię. Zayn upadł na mnie, przygniatając mnie swoim ciałem, a ja odrzuciłam jego rękę i jak najszybciej wstałam. W swoje urodziny mówiłaś inaczej.
-Jak śmiesz?! -wrzasnęłam mu w twarz i zobaczyłam jak zacisnął mięśnie.
-Jak śmiem co? -spytał zdezorientowany.
-Czego w tym pytaniu nie rozumiesz? Mam ci to przeliterować, czy powiedzieć po włosku?!
Malik chwycił mnie mocno za ramiona, w taki sposób, że nie mogłam się wyrywać i powiedział:
-A może tak nie było, co?
-Po co o tym mówisz, skoro sam przyznałeś, że tego żałujesz? -krzyknęłam.
-Kiedy do jasnej cholery?!
-Jak to kiedy? Udajesz, czy naprawdę jesteś taki cofnięty? -nic już nie rozumiałam, krew buzowała mi w żyłach, alkohol szumiał w głowie.
-O czym ty mówisz?
I co, będzie udawał idiotę i kłamał mi w żywe oczy? Czy to jakaś głupia gra, jakaś idiotyczna zabawa, w której to ja jestem wkręcana?
-Zayn, gdzie ty się podziewałeś, szukałam cię! -usłyszałam cieniutki głosik blondynki, która chwyciła Malika z rękę i zaczęła łasić się do niego.
Patrzyłam w oczy bruneta, a on nie zwracał uwagi na uśmiechającą się do niego dziewczynę. Albo był bardzo dobrym aktorem, albo sama już nie wiem. Zdecydowanie był to najbardziej niezrozumiały chłopak, jakiego spotkałam. Zacisnęłam zęby i wybiegłam ile sił w nogach z sali na świeże powietrze, zatrzymując się dopiero przy fontannie Wenus.
Była ciemna, gwieździsta nos, a księżyc rzucał srebrzysty blask na Wenecję, czuwając na śpiącym miastem.
-Jeśli piśniesz choć słowo, więcej ich nie zobaczysz, rozumiesz?
-Nic nie powiem! Chciałam, żebyś zniknął z mojego życia raz na zawsze!
Chłopak zacisnął pięści, aż zbielały mu kłykcie. Miał na głowie kaptur, w cieniu którego ukrył swoją twarz. Widać było tylko jego ciemne, duże oczy.
-Nie chcę mieć żadnych problemów, tylko dlatego, że tobie zachciało się...
-Mi się zachciało? Jesteś niepoważny, przecież to wszystko przez ciebie!
Chłopak przycisnął rękę do krtani dziewczyny, ale po jej cichym jęku bólu, odsunął się.
-Nie chcę mieć żadnych problemów -powtórzył.
Dziewczyna kiwnęła desperacko głową, oczy zaszkliły jej w blasku księżyca, a po policzku spłynęła łza.
Z perspektywy Grace
Stałam przy fontannie i patrzyłam na marmurową twarz bogini Wenus. Była dostojna, spokojna i przepiękna, ale wydawała się smutna i zapatrzona w wody Grande Canale. Tak jakby była kiedyś żywa. Gustavo opowiadał nam legendę o Wenus, która nie była boginią, lecz włoską dziewczyną, która ze względu na swoją urodę otrzymała takie imię. Żyła właśnie w Wenecji i zakochała się w pewnym Włochu, który podarował jej w darze muszelki, ponieważ był bardzo biedny i był to jedyny skarb jaki posiadał. Ona natomiast pochodziła z bardzo szanowanej i bogatej rodziny, a jej ojciec był przeciwny temu związkowi do tego stopnia, że nasłał na chłopaka zbójców, którzy przeszyli jego serce sztyletem, kiedy ten spał. Zrozpaczona dziewczyna wylała tyle łez, że cała Wenecja zniknęła prawie pod wodą i tak zostało do dzisiaj. Dziewczyna zniknęła i nikt nigdy więcej jej nie widział, ale według legendy co noc słychać jej płacz za ukochanym nad kanałem Grande. Na jej cześć powstał pomnik bogini Wenus, która trzyma w dłoniach muszelki, upamiętniające wielką miłość, która umarła, zanim zdążyła rozkwitnąć.
Patrzyłam na falującą wodę, gdy poczułam, że ktoś stoi za mną. Pomyślałam, że to Zayn i zacisnęłam zęby. A więc tak chce się bawić? Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam przed sobą... Harry'ego. Jego zielone oczy patrzyły na mnie ufnie, policzki miał zarumienione od tańca i alkoholu, włosy jak zwykle w 'artystycznym nieładzie'. Przypomniał mi się włoski chłopak, w którym zakochała się Wenus i pomyślałam, że właśnie tak musiał wyglądać.
-Grace, co się stało? -spytał cicho. -Dlaczego wybiegłaś z sali?
-Źle się poczułam -odpowiedziałam. W sumie była to prawda.
-Chciałem porozmawiać o naszym pocałunku... Tym, pamiętasz... -chyba był zmieszany i szukał odpowiednich słów.
-Ja... przepraszam cię, Harry. To nie tak miało wyglądać.
-Nie masz mnie za co przepraszać! -odpowiedział szybko i chwycił moją dłoń, jego oczy świeciły się.
-Harry, posłuchaj. Musisz mi coś przyrzec -powiedziałam poważnie, patrząc mu w oczy. Nie chciałam go zranić, w tym momencie dbałam tylko o jego dobro. Nic nie układało się po mojej myśli, za każdym razem, gdy chciałam komuś pomóc, tylko go raniłam. Nie chciałam, żeby Harry się angażował, nie jeśli miałby potem cierpieć. Cierpieć przeze mnie. Te słowa, które miałam wypowiedzieć bolały mnie najbardziej, ale nie miałam wyboru. -Obiecaj mi, że nigdy się we mnie nie zakochasz.
Styles patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem, wokoło słychać było tylko nasze oddechy.
-Grace... ja nie mogę ci tego obiecać -odpowiedział.
Nie zdążyłam nawet przyjrzeć się mijanym widokom. Koń biegł tak szybko, jakby gonił go sam diabeł. Wiatr rozwiewał mi włosy pod toczkiem i wiał w oczy tak, że zaczęły łzawić, w konsekwencji czego, przestałam widzieć cokolwiek na swojej drodze. Było mi przeraźliwie zimno. W desperacji mocno ściskałam wodze, lecz koń nie zwalniał.
Kończy się czas.
Niebo zachmurzyło się, co było oznaką nadchodzącego deszczu. Mijałam kolejne pola, lasy i dolinki zielonej Irlandii, lecz nie miałam czasu dokładnie im się przyjrzeć i stwierdzić, gdzie jestem. Koń i jeździec powinni być jednością, stać się jedną istotą, dopełniać się. Lecz ja nie potrafiłam zapanować na zwierzęciem. Nogi, w obcisłych bryczesach, bolały mnie już od długiej jazdy. Na skórze poczułam pierwsze kropelki deszczu.
Kończy się czas.
Nagle sceneria się zmieniła, zniknął koń i piękny krajobraz Irlandii. Szybko wertowałam książkę, która była całkowicie pusta, niezapisana. Każda strona była biała jak śnieg. Przerzucałam kartki coraz szybciej, z nadzieją, że na następnej znajdę choć jedno słowo. Jakąkolwiek podpowiedź. Lecz nie znalazłam nic.
Kończy się czas...
Znowu zmiana scenerii. Wiał chłodny wiatr, smagał twarz i rozwiewał włosy. Wszystko jakby stanęło w miejscu. Chmury zaścieliły niebo czarnym dywanem, zwiastującym nieszczęście. Nad rzeką, w zacienionym miejscu pod wielkim dębem stała grupa ludzi. Wszyscy byli ubrani na czarno. W powietrzu unosiły się głosy pieśni: "W ręce Twe, Panie, składam ducha mego..." Czterech silnych mężczyzn umieściło trumnę w wykopanym dole, posypały się garści piasku, a potem czerwone jak krew róże. Nad grobem stała drobna kobieta, w ręku ściskała jedwabną chusteczkę, a twarz zasłoniła czarną woalką. Z jej oczu płynęły łzy, nie próbowała ich zatrzymać. Patrzyła w dół, na zimną ziemię i żegnała swojego męża.
Wśród zebranych brakowało jednak jednej osoby. Dziewięcioletnia dziewczynka, w podartych ogrodniczkach, brudna od piasku, podrapana na kolanach, łokciach i twarzy stała schowana w lesie, w cieniu drzew i patrzyła na wszystko pustym wzrokiem. Nie płakała. Z jej oczu nie popłynęła ani jedna łza. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, była blada i jakby zrobiona z marmuru. Dziewczynka podpierała się o brzozę, a wiatr rozwiewał jej potargane rude włoski. Nikt nie rozumiał, że zawalił jej się cały świat. Wszyscy płakali, wszyscy nosili żałobę, ubierali się na czarno, modlili, ale nikt nie cierpiał tak jak ona.
28 lipca, Wenecja, Włochy
Wszyscy siedzieli na hotelowym tarasie i jedli śniadanie, a promienie słońca ogrzewały ich twarze. Najpierw podano antipasto, czyli przystawkę, potem pastę, na którą składała się dorada, czyli ryba, z której słynie wenecki port, owinięta w czerwoną sałatę, zwaną radicchio. Kelner przyniósł właśnie pasta e fagioli, czyli potrawę z makaronem i fasolą. Na koniec podano deser, panna cotta - gotowaną śmietankę z musem owocowym i truskawkami. Wszystkie dania popijano czerwonym, bardzo słodkim winem Marsali. Wszystko rozpływało się w ustach, miało niebiański smak, charakterystyczny dla tej prowincji Włoch. Grace od wczorajszej imprezy nie rozmawiała ani z Zaynem, ani z Harrym, z każdym z innych powodów. Malika po prostu nie rozumiała, w głowie miała mętlik. Przecież sama słyszała jak mówił Niallowi, że nigdy nie całowałby się z nią, gdyby nie był pijany, a wczoraj udawał, że nie wie o co chodzi. Do tego te jego cwaniackie uśmiechy i jadowite odzywki. Ale Grace musiała szczerze przyznać przed samą sobą, że kłótnie z nim sprawiały jej przyjemność, pozwalały się wyładować. Natomiast z Harrym jeszcze nie rozmawiała, bo bała się swoich uczuć. Bała się, że wbrew sobie może kogoś zranić, ale nie mogła nikomu wyjawić z jakiego powodu. I to najbardziej ją bolało.
Devonne wstała od stołu i podeszła do automatu z wodą gazowaną i mineralną, nalała sobie szklaneczkę, odwróciła się, z zamiarem powrotu do stolika i... wylała całą zawartość na kraciastą koszulę nieznajomego Włocha. Miał ciemne oczy, ciemną karnację i ciemne oczy - wyglądał jak każdy Włoch, a jednak inaczej. Był bardzo przystojny, jego rysy były delikatne, ale kości policzkowe mocno uwydatnione, posturę miał męską, był wysoki, szczupły, a dobrze zbudowany i umięśniony.
-Przepraszam! -wykrzyknęła zdenerwowana Dev i stała patrząc na nieznajomego z otwartymi ustami.
-Jestem Eduardo Nicola De Luca, Bella i mieszkam tutaj -odpowiedział chłopak, pochylając się nad dłonią Devonne i składając na niej pocałunek. -D'accordo! Nic nie szkodzi, zaraz wyschnie.
Devonne odzyskała mowę i zdolność ruchu, więc uśmiechnęła się do Eduardo i przedstawiła, po czym zaprosiła go do stolika.
-Cześć, jestem Louis -przedstawił się Tomlinson, a w jego ślady poszli wszyscy. Tylko Niall niechętnie ścisnął dłoń nieznajomego.
Włoch uśmiechnął się szarmancko do Devonne i rzucił:
-Znam was, jesteście w trasie po Włoszech, giusto? Może oprowadzić was po Wenecji?
Prawie wszyscy chętnie przystanęli na tę propozycję i ruszyli w stronę wyjścia z hotelu.
* * *
Jak obiecałam - rozdział dłuższy i nowy bohater ;-D Mam nadzieję, że Wam się spodoba i przepraszam z długą nieobecność, ale mój brat miał Pierwszą Komunię i nie miałam czasu napisać. Komentujcie! Dobijecie do 15 komentarzy, hmm? <3
"Za to twoja nowa laska pewnie pachnie ogrodem, bo ma twarz jakby jej ktoś łopatą przyjebał i jeszcze grabiami poprawił" - ten fragment to po prostu mistrzostwo xD Zresztą cały rozdział to cudo *___* Grace zaczyna mieć coraz większe dylematy i teraz to już naprawdę nie mam pojęcia, z kim będzie.I ten nowy chłopak, coś czuję, że Niall niedługo wkroczy do akcji :P A fragment z dręczoną dziewczyną to o Danielle, jeśli się dobrze domyślam. Mam tylko nadzieję, że nie stanie jej się nic złego. Niby Włochy, nowy kraj, nowe środowisko, a i tak się napatoczyli jacyś agresorzy... Z niecierpliwością czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuń"Za to twoja nowa laska pewnie pachnie ogrodem, bo ma twarz jakby jej ktoś łopatą przyjebał i jeszcze grabiami poprawił"- ten fragment mnie również rozwalił :D
Niecierpliwie czekam na następny rozdział :)
Ej no , ta sukienka po prostu megaaaa . < 333
OdpowiedzUsuńI LOVE IT xD
jak mi tu będzie coś o DJ to cię zabiję . !
jak to ? czego się boi ?! bierz Harrego i uciekaj stąd nie wiem gdzie, aaa zgadłam że będzie jakiś wątek miłosny ale nie z grace związany i też zgadłam że z devonne pisałam po tym w komentarzu w pooprzednim poście oo akcja sierozwija i te potrawy ten klimat kocham cię za to że dodałaś podgląd teraz proszę tak cąły czas robić możesz zawsze tworzyć stroje jesteś boska Sponge xx
OdpowiedzUsuńPrzez ten fragment chichram się jak nienormalna. DEVONNE I ROMANS. To coś na co czekałam. :D Grace i Zayn , kuźde nie umiem ich rozgryźć. NEEXT PLEASE !
OdpowiedzUsuńNo i brak mi słów <3 Meega. Tylko wkurza mnie to, że nie mogę iść dziś na imprezę, a o imprezie czytam ; D No ale cóż, takie życie. Czekam na kolejnyy! <33
OdpowiedzUsuńWow, cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kiedy Grace się z kimś zwiąże, mam nadzieję że jak najszybciej! <3
@Lovato1DGrande
"Za to twoja nowa laska pewnie pachnie ogrodem, bo ma twarz jakby jej ktoś łopatą przyjebał i jeszcze grabiami poprawił." nawet nie wyobrażasz sobie jakie to było zajebiste :D całe opowiadanie jest zajebiste! i to jedno słowo w stu procentach może zastąpić mi tysiąc wyrazów typu "fajny", "przyjemny" czy "super rozdział"! ♥
OdpowiedzUsuńJejku , jakie cudowne opowiadanie. Zaczęłam czytać je dzisiaj , i wszystkie rozdziały "zjadłam" w 1,5 godziny. To niesamowite. Talent masz nie do pobicie. Bardzo podoba mi się postać Grace , jest taka hmm...nastolatkowa.XD Ten rozdział piękny , a ta legenda. BAAAJKA.
OdpowiedzUsuńCzekam na NN.
Twój blog jest świetny! KOCHAMMM! <3 Następny rozdział, PROSZĘ!
OdpowiedzUsuńpiszę coraz krótsze komentarze ponieważ jest już 3 w nocy a Twoje opowiadanie tak mnie wciągnęło że nie mogę się oderwać. rozdział fantastyczny. xoxo
OdpowiedzUsuń