Z perspektywy Grace
-Bo cię kocham do cholery! -usłyszałam słowa Zayna i zakręciło mi się w głowie. On naprawdę to powiedział? Wpatrywałam się w niego, nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Sam był chyba równie zaskoczony tymi słowami, co ja.
-C-co?
-Kocham cię, Grace -powtórzył, a mnie zalała fala gorąca. -Nie potrafiłem ci tego powiedzieć, więc zachowywałem się jak skończony kretyn.
-Powtórz to.
-Kocham cię.
-Jeszcze raz.
-Kocham cię teraz, od zawsze i na zawsze. Za twój uśmiech, twoje oczy, twoje piegi i dołeczki w policzkach -podszedł bliżej i chwycił moją twarz w swoje dłonie. -Za twój akcent, bojowy charakter, czułe serce i za to, że mi jeszcze nie dałaś w twarz.
Zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Włosy miał zmierzwione, oczy błyszczące, szczere. Uśmiechał się figlarnie, w ten sposób, na widok którego mdlały miliony fanek na całym świecie. Nie wiem dlaczego, ale nagle zachciało mi się płakać. Po prostu łzy napłynęły mi do oczu i choć desperacko starałam się je zatrzymać, spłynęły mi po policzkach.
-Co się stało? Powiedziałem coś nie tak? -spytał Zayn, ocierając moją twarz.
-Nie -odpowiedziałam przez łzy i uśmiechnęłam się. -Wszystko w porządku.
-Wiem, że wszystko spieprzyłem -powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta, wplatając palce w moje włosy. Przyciągnęłam go do siebie bliżej i oddałam pocałunek.
Dzień był upalny i słoneczny, a powietrze zdawało się być jeszcze gęstsze.
-Panie Malik, to miejsce publiczne -zaśmiałam się i klepnęłam do w ramię.
Złożył pocałunek na mojej szyi, a potem na płatku ucha i odpowiedział:
-Nic mnie to nie obchodzi, panno Malik.
Po czym poczułam, że łapie mnie za plecy i w zgięciu kolan, bierze na ręce, a potem biegnie po złotym piasku plaży w stronę hotelu.
-Nie pamięta pani może na czym ostatnio skończyliśmy?
-Hmm -powiedziałam, udając zastanowienie. -Chyba będę musiała sobie przypomnieć.
Nie zdążyłam nawet przyjrzeć się mijanym widokom. Koń biegł tak szybko, jakby gonił go sam diabeł. Wiatr rozwiewał mi włosy pod toczkiem i wiał w oczy tak, że zaczęły łzawić, w konsekwencji czego, przestałam widzieć cokolwiek na swojej drodze. Było mi przeraźliwie zimno. W desperacji mocno ściskałam wodze, lecz koń nie zwalniał.
Kończy się czas.
Niebo zachmurzyło się, co było oznaką nadchodzącego deszczu. Mijałam kolejne pola, lasy i dolinki zielonej Irlandii, lecz nie miałam czasu dokładnie im się przyjrzeć i stwierdzić, gdzie jestem. Koń i jeździec powinni być jednością, stać się jedną istotą, dopełniać się. Lecz ja nie potrafiłam zapanować na zwierzęciem. Nogi, w obcisłych bryczesach, bolały mnie już od długiej jazdy. Na skórze poczułam pierwsze kropelki deszczu.
Kończy się czas.
Nagle sceneria się zmieniła, zniknął koń i piękny krajobraz Irlandii. Szybko wertowałam książkę, która była całkowicie pusta, niezapisana. Każda strona była biała jak śnieg. Przerzucałam kartki coraz szybciej, z nadzieją, że na następnej znajdę choć jedno słowo. Jakąkolwiek podpowiedź. Lecz nie znalazłam nic.
Kończy się czas...
Znowu zmiana scenerii. Wiał chłodny wiatr, smagał twarz i rozwiewał włosy. Wszystko jakby stanęło w miejscu. Chmury zaścieliły niebo czarnym dywanem, zwiastującym nieszczęście. Nad rzeką, w zacienionym miejscu pod wielkim dębem stała grupa ludzi. Wszyscy byli ubrani na czarno. W powietrzu unosiły się głosy pieśni: "W ręce Twe, Panie, składam ducha mego..." Czterech silnych mężczyzn umieściło trumnę w wykopanym dole, posypały się garści piasku, a potem czerwone jak krew róże. Nad grobem stała drobna kobieta, w ręku ściskała jedwabną chusteczkę, a twarz zasłoniła czarną woalką. Z jej oczu płynęły łzy, nie próbowała ich zatrzymać. Patrzyła w dół, na zimną ziemię i żegnała swojego męża.
Wśród zebranych brakowało jednak jednej osoby. Dziewięcioletnia dziewczynka, w podartych ogrodniczkach, brudna od piasku, podrapana na kolanach, łokciach i twarzy stała schowana w lesie, w cieniu drzew i patrzyła na wszystko pustym wzrokiem. Nie płakała. Z jej oczu nie popłynęła ani jedna łza. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, była blada i jakby zrobiona z marmuru. Dziewczynka podpierała się o brzozę, a wiatr rozwiewał jej potargane rude włoski. Nikt nie rozumiał, że zawalił jej się cały świat. Wszyscy płakali, wszyscy nosili żałobę, ubierali się na czarno, modlili, ale nikt nie cierpiał tak jak ona.
3 sierpnia, francuska Prowansja
Wszyscy siedzieli w salonie i oglądali film katastroficzny. Niall z Devonne, Louis z Eleanor, Liam z Danielle i Zayn z Grace. Brakowało jedynie Harry'ego oraz Sophie, którzy byli akurat na spacerze po ulicach Nicei. Nagle rozległo się głośne trzaśnięcie drzwiami.
-Harry? -zawołała Grace, lecz nie doczekała się odpowiedzi Stylesa.
Nagle pojawił się w drzwiach salonu, z groźną miną i zaciśniętymi pięściami. Włosy miał zmierzwione, w nieładzie, policzki zaczerwienione ze złości i oczy jakieś smutne, zrozpaczone, jakby szukające pomocy. Zacisnął wargi, chwycił pierwszy wazon z kwiatami, który stał na stoliku i rzucił go na podłogę, rozlewając wodę i tłukąc z trzaskiem delikatną porcelanę.
-Co się stało?! Co ty robisz? -krzyknął Liam i podbiegł do Harry'ego, ale ten tylko go odepchnął i spojrzał na wszystkich, którzy z oniemiałymi minami siedzieli na kanapie.
-Wy nic nie rozumiecie!
-Harry, ty piłeś? -spytał Lou spokojnie.
-Nieważne! Co to w ogóle ma za sens... Ja się starałem, starałem się, prawda?! -krzyknął do Liama, który stał najbliżej i chwycił go za kołnierz koszuli. -Robiłem wszystko, żeby było dobrze, a ona...
-Ona co?
-Zerwała ze mną! Powiedziała, że "dla mojego dobra"... Mam w dupie taką dobroć!
Po czym rzucił się do drzwi wyjściowych i zbiegł schodami do hotelowego bufetu.
***
-Co ty tu robisz do cholery? Nie chcę z nikim rozmawiać, nie rozumiesz? -syknął Harry, opróżniając kolejny kieliszek alkoholu. Na ladzie stało już kilka pustych szklanek.
-Nie widzisz, co robię? Staram się ci pomóc, zanim zrobisz coś głupiego! -powiedział Zayn i usiadł na krześle obok przyjaciela. -Wiesz, ile razy się upijałem, kiedy widziałem ciebie z Grace?
-Mnie z Grace...? Ty... wy... jeszcze jeden do cholery! -krzyknął do kelnera.
-Zostaw to świństwo, mówię do ciebie! Zobacz, jak ty wyglądasz. Wstań i porozmawiaj z nią, jak człowiek z człowiekiem, a nie siedzisz tu i rozpaczasz nad swoim ciężkim życiem!
-Po co mam do niej iść? Żeby mi znowu powiedziała, że nie chce ze mną być?
-Tak powiedziała?
-Taa... i dała mi jeszcze to -Styles wyjął z kieszeni zwiniętą, pogniecioną gazetę i rzucił na blat.
-Co to jest?
-Mnie się pytasz? Nic mnie to nie obchodzi, nawet tego nie czytałem.
-Ty skończony idioto! Musiała mieć chyba jakiś powód, żeby ci to dać.
-Daj mi spokój, człowieku -syknął Harry i wypił kolejny kieliszek ostrego napoju.
-Ja nie wiem, gdzie ty człowieku masz rozum -powiedział Malik i rozłożył kolorowe plotkarskie czasopismo.
To, co zobaczył na pierwszej stronie wprawiło go w osłupienie.
-Czytaj to, ale szybko, bo jak nie, to sam do niej pójdę, idioto!
-Co się na mnie drzesz, nie jesteś moją mamą!
-Zamknij się, debilu. Czytaj.
Harry nie miał już siły kłócić się z Zaynem, ani obrażać się na niego za te wyzwiska, tym bardziej, że stracił już poczucie grawitacji i urywał mu się obraz. Zmrużył oczy, chwycił gazetę i zaczął czytać tekst. Wpatrywał się niemo w nagłówek, nie mogąc wypowiedzieć słowa. Na stronie czasopisma widniały słowa:
"Harry Styles opiekunką dla inwalidki!
Przystojny piosenkarz, członek brytyjsko-irlandzkiego zespołu One Direction - Harry Styles był widziany kilka dni temu, spacerując po słonecznych ulicach Lazurowego Wybrzeża, we Francji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jego towarzyszka. Harry znany jest z tego, że lubi obecność pięknych kobiet, często dużo od niego starszych. Tym razem jednak gwiazdor pchał wózek inwalidzki pewnej francuskiej blondynki. Dziewczyna nie jest znana, wiadomo o niej jedynie tyle, że została sparaliżowana po wypadku samochodowym. Czyżby Harry zakochał się w niej i postanowił zrezygnować z zespołu, na rzecz opieki nad nią? A może dziewczyna spotyka się z nim dla sławy i pieniędzy, które jak wiadomo są bardzo potrzebne w jej sytuacji? Mamy tylko nadzieję, że Harry nie poświęci swojej rozkwitającej kariery dla dziewczyny. Tak czy inaczej oboje wyglądali na szczęśliwych..."
-Cholera! -krzyknął Styles i rzucił gazetę na podłogę. -Cholera, cholera! I co ja mam teraz zrobić?! Muszę do niej biec, przeprosić, wytłumaczyć...
-Ale chyba nie w tym stanie, kretynie! -Zayn zatrzymał go i przytrzymał za ramiona, aby nie upadł, bo Styles zatoczył się gwałtownie. -Pójdziesz jutro rano, jak otrzeźwiejesz. Będziesz miał niezłego kaca, ale przynajmniej nie zrobisz z siebie pijaka i kompletnego debila. Stój, jak mówię do ciebie! Chodź, przytrzymaj się mnie, zaprowadzę cię do pokoju.
-A jak ona mi nie wybaczy? Powiedziała, że nie chce być dla mnie ciężarem... a ja, głupi nie rozumiałem, o co jej chodzi!
-Wybaczy, tylko się trochę ogarnij i wytrzeźwiej.
Harry stanął, podpierając się o bark Zayna i spojrzał w oczy przyjaciela. Tak mu się przynajmniej wydawało, bo widział wszystko we mgle i w dodatku potrójnie.
-Dziękuję, Z-z-z-ayn -powiedział i poklepał go po ramieniu.
-Nie ma sprawy -odpowiedział Malik i rozpoczął ciężką wędrówkę po schodach, ciągnąc za sobą zwłoki przyjaciela.
4 sierpnia, francuska Prowansja
-Sophie, chyba nie wierzysz w to, co wypisywała ta gazeta?
Dziewczyna patrzyła smutnym wzrokiem na Harry'ego. Błękitne oczy szkliły jej się w blasku słońca.
-Naprawdę chciałabym. Harry... ja nie chcę, żebyś przeze mnie stracił jakąkolwiek szansę w swojej karierze, albo rozstał się z zespołem. Wiem, że nie jestem... jak inne dziewczyny i przepraszam...
-Nie masz mnie za co przepraszać! -Harry ukląkł przy wózku Sophie i chwycił mocno jej delikatne dłonie, składając na nich pocałunek. -Nigdy tak nie myśl, rozumiesz? Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało i żadna pieprzona gazeta nie będzie wypisywała takich bzdur o tobie! Nie znają cię, dlatego to napisali, chcieli mieć materiał na okładkę, oni sycą się plotkami wyssanymi z palca, uwielbiają niszczyć innym życie.
-Ale mieli trochę racji. Nie chcę, żebyś musiał ciągle się mną opiekować, masz inne sprawy na głowie. Trasę, zespół, fanów...
-Nasi prawdziwi fani pokochają cię, bo sprawiasz, że jestem szczęśliwy. Chciałbym, abyś ty też była szczęśliwa. Nie bój się -spojrzał jej w oczy, błagając, by ujrzeć w nich zgodę. -Kiedy dopiero zaczynaliśmy naszą przygodę z zespołem, wypisywano o nas różne brednie. Pisano, że zależy nam tylko na kasie, że nie umiemy śpiewać, że kopiujemy Justina Bierbera, o mnie mówiono, że olewam zespół i zaczynam karierę solową. Wszystkich nas nie raz obsmarowano z błotem. Ale ważne jest, aby nie przejmować się tym, co mówią, tylko iść dalej i robić swoje.
-Nie chcę być ciężarem... -powtórzyła Sophie cicho.
-Nie jesteś i nigdy nie będziesz. Sophie, jeśli chcesz być moją dziewczyną, siłą rzeczy musisz przyzwyczaić się do plotek i zmyślonych informacji na swój temat. Tak samo Danielle, Eleanor, Devonne czy Grace.
-Ale ja...
-Nie, ty w niczym się od nich nie różnisz. Jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką poznałem i nie oddam cię nikomu, chyba że sama będziesz chciała odejść. Jesteś silna i ja to wiem, byle artykuł nie może cię zniszczyć. Powiedz mi, Sophie... Jeśli wolisz się wycofać, powiedz słowo i odejdę.
Nastała chwila ciszy. Słychać było każdy szmer. Serce Harry'ego biło głośno, jakby miało za chwilę wyskoczyć mu z piersi.
-Dobrze.
Chłopak odetchnął z ulgą i ukrył twarz w narzutce na nogach Sophie.
-Dzięki Bogu -ponownie złożył pocałunek na wewnętrznej stronie dłoni dziewczyny. -Mam dla ciebie niespodziankę.
***
Z perspektywy Sophie
-Zamknij oczy, nie podglądaj!
-Harry, gdzie my jesteśmy? -spytałam zdezorientowana.
-Zaraz się dowiesz. Nie patrz, bo nici z niespodzianki!
Zawiózł mnie gdzieś i kazał zamknąć oczy, a ja nie miałam pojęcia, o co mu chodzi.
-Jesteśmy na miejscu. Otwórz -usłyszałam.
Otworzyłam oczy i mocniej ścisnęłam jego rękę. Mrugnęłam kilka razy. Znajdowaliśmy się w sali tanecznej. Tej samej, w której trenowałam zanim... Z jednej strony znajdowała się ściana pełna luster, z drugiej duże kwadratowe okna i drewniane uchwyty. W kącie leżały materace do ćwiczeń. Do oczu napłynęły mi łzy wzruszenia i szczęścia, poczułam się, jakby znowu była tamtą rozkochaną w tańcu dziewczynką. Spojrzałam na Harry'ego, a on uśmiechnął się do mnie. Wyjął z kieszeni pilota i nacisnął guzik, a wtem w sali rozległy się dźwięki muzyki.
Usłyszałam pierwsze słowa piosenki "Once Upon A December" z bajki o
Anastazji, córce ostatniego rosyjskiego cara Mikołaja II. To była baśń
mojego dzieciństwa, jak to możliwe, że pamiętał, kiedy mówiłam mu o
mojej miłości do Rosji?
-Powiedziałaś, że twoim jedynym marzeniem jest znowu zatańczyć.
Słuchałam jego słów, które w moich uszach brzmiały jak muzyka.
-Ale...
-Żadnych ale, Sophie. Nie jestem zbyt dobrym tancerzem, właściwie jest ze mnie kompletna fujara pod tym względem, ale musisz mi wybaczyć, innego partnera dla ciebie nie mamy.
-Mówisz poważne?
-Całkowicie -odpowiedział i zdjął narzutkę z moich nóg. Podał mi rękę, a ja przytrzymałam się jego ramienia. Trzymał mnie mocno, moja twarz znalazła się blisko jego. Stałam w pozycji pionowej, leciutko dotykając palcami od stóp jego butów. Nie czułam dolnej części ciała, od pasa w dół była sparaliżowana. Czułam się jak we śnie, jakbym zaraz miała się obudzić. To wszystko było zbyt piękne, by być prawdziwe. Harry zrobił krok do tyłu, potem do przodu i zaczął poruszać się wolno w rytm muzyki, trzymając mnie unoszącą się prawie w powietrzu, kilka milimetrów od jego stóp.
Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm
Figures dancing gracefully
Across my memory
Nuciłam słowa piosenki i dałam się ponieść Harry'emu. Złożyłam głowę na jego piersi i wyszeptałam cicho, połykając łzy spływające po policzkach:
-Nikt jeszcze tyle dla mnie nie zrobił.
5 sierpnia, francuska Prowansja
Po skończonym koncercie, na który zebrały się tysiące ludzi chłopcy zostali zaproszeni do francuskiego programu. Dzisiaj była premiera teledysku do piosenki "Forever Young", o którym to właśnie dziennikarze chcieli porozmawiać. Zayn, Niall, Louis, Liam i Harry siedzieli na kanapie w studiu programu, przed kilkusetosobową widownią.
-Opowiedzcie trochę o najnowszym teledysku -powiedział dziennikarz z obcym akcentem.
-Nagranie jest trochę fantastyczne, bo opowiada o historii chłopaka, który chce pozostać "na zawsze młody", w ogóle się nie starzeje -rozpoczął Niall.
-Ale z czasem zaczyna rozumieć, że nie będzie szczęśliwy żyjąc wiecznie, jeśli nie będzie miał przy sobie najbliższych -dodał Louis.
-Chodzi o to, że chcieliśmy podkreślić przyjaźń i miłość, czyli uczucia, które są w życiu najważniejsze. Kiedy odchodzi również jego dziewczyna, chłopak zdaje sobie sprawę, że wcale nie chce żyć wiecznie, patrząc jak umierają jego najbliżsi.
-Rozumiem -powiedziała reporterka, spoglądając w swoje notatki. -Teledysk wzbudził wiele skrajnych uczuć, nikt nie spodziewał się takiej interpretacji. Może opowiecie teraz o aktualnej trasie po Europie?
-Za kilka dni wybieramy się Niemiec, potem do Polski i Szwecji -zaczął Liam.
-Tak -przytaknął Zayn. -Potem wracamy do domu, do Anglii i Irlandii, żeby trochę odpocząć.
Dziennikarze zadali jeszcze kilka pytań, m.in. o życie prywatne.
-Przyznać się, który z was jest jeszcze singlem?
Gdy nikt się nie zgłosił, dziennikarka uniosła brew i powiedziała:
-A więc fanki nie mają już co marzyć o wielkiej miłości ze swoim idolem?
-Dla fanek zawsze mamy czas -zaśmiał się Niall.
***
-Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej -powiedział Liam, rzucając się na kanapę w hotelu.
-Padam z nóg -zawtórował mu Harry.
Niall udał się od razu do kuchni, aby zrobić sobie misję płatków czekoladowych. Wszyscy rozłożyli się na fotelach i sofach, Lou zasypiał już na stojąco.
-Hej, Grace... Co jest? -spytał Zayn, wstając z kanapy, gdyż Grace stała tyłem do nich, trzymając się na firankę i patrząc przez okno. -Wszystko w porządku?
Malik podszedł do dziewczyny, położył rękę na jej ramieniu, a ona odwróciła się do niego powoli. Twarz miała bladą, na skroniach strużki potu. Spojrzała na niego pustym i jakby nieobecnym wzrokiem.
-Grace? Kochanie, co się...
Dziewczyna chwyciła go za rękę, jakby w geście desperacji i osunęła się bezwładnie na ziemię.
* * *
Kolejny rekord w plebiscycie "najdłuższy rozdział" ;-) Szczerze mówiąc jestem z niego zadowolona i czekam na Wasze opinie. Nie będę się rozpisywać, więc do napisania kochani ;3
Trochę się wzruszyłam... :')
OdpowiedzUsuńJej, ale tak się boję o Grace... Mam nadzieję, że przy czytaniu następnego rozdziału nie będą potrzebne mi chusteczki... ;(
PS. Faktycznie, długość rozdziału mnie zdziwiła :) Oby więcej takich :D
PS2. Czyli już nie ma szans na to, żeby Grace była z Harrym? Nie, żebym się nie cieszyła ze związku z Zaynem ;D Pytam, aby się upewnić :D
Super!!!! Coś się domyślam co jest Grace... Hmmm? Ciąża? LoL... Extra!!!
OdpowiedzUsuńDusia z http://misiadusia.pinger.pl/
O jprdl.. Co jest Grace? No weź nie trzymaj nas w niepewności. ; D Ja oczywiście się dowiem ostatnia skoro wyjeżdżam na tydzień.. No trudno xD Kurde, zajebisty dzień ;d Najpierw kajakarze, potem nowy rozdział.. Dziękuję <33
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mój ulubiony rozdział i ukłony w Twoją stronę za jego napisanie! Fragment mnie wzruszał, sprawiał także, że się uśmiechałam i zaczęłam marzyć, żeby takie wydarzenia miały miejsce w realnym świecie.
OdpowiedzUsuńCo do akcji - do głowy przychodzi mi tylko jedno odnośnie Harry'ego z początku rozdziału - powinien klęczeć przez Zaynem w podziękowaniu za to, co Malik zrobił. Gdyby nie jego pomoc w barze, Hazza z pewnością nie ruszyłby tyłka i nie przeczytał tego artykułu, a co za tym idzie, nie zrozumiałby prawdziwego powodu, dla którego Sophie chciała ich rozstania. W każdym razie, dobrze, że w porę z nią porozmawiał i wszystko sobie wyjaśnili. Poza tym to, co dla niej zrobił w dalszej części, było niewyobrażalnie piękne! Ciekawe, czy Styles jest też taki wrażliwy w rzeczywistości ;D Na dodatek dałaś jeszcze link do tej piosenki *.*
Martwię się tylko o Grace, bo jej omdlenie nie wróży nic dobrego, ale częściowo chyba wiem, co knujesz xD Czyżby wyjaśnienie sprawy z tabletkami? Jeśli tak, to mam nadzieję, że dziewczyna nie choruje na nic poważnego. Nie może jej się nic stać! Nie teraz, kiedy wreszcie jest zakochana!
Tak oto, pod najdłuższym rozdziałem, znajduje się mój najdłuższy komentarz w historii tego bloga, haha :D Życzę mnóstwo weny oraz dużo radości z pisania.
Na klawiaturę ciśnie mi się jeszcze: Co ja bym dała, żeby mieć takich przyjaciół w rzeczywistości, bądź być częścią tak wspaniałej grupy ! :D
dobraaaaaaaaaaaaaaaaa trzebaaaaaaaaaaaaa rozwinnnnnnnnnnnnnnnnnnnnąć troooooooooooooooooooochę teeeeeeeeeeeeen komentaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaarz , spooooooooooooroooooooooo roooooooooooooozzzzzzdzzzzzzzzzzzzziiiiiiiiiaaaaaaał długiiiiiiii tooooooo iiiiiiii koooooooooomeeeeeeeentaaaaaaaaaaaarzzzzzz długiiiiiiiiiiiiiii , <33333
OdpowiedzUsuńTROOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLLOOOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLLLOOOOOOOO .
Taaaaaaaaaaak wgl roooooooooozzzzzdzzzzzzzzzzziiiiiiiiiaaaaaaaał zajebistyyyyyyyyyyy .! <3
EEEEEEEEEEEEEEEEEJJJJJJJJJJJJJ, Cooooooooooooo jeeeeeeeessssssssst Graceeeeeeeeeeeeee i oooooooooo coooooooooooooooooooo kaaaaaaamaaaaaaaaaaaaannnnnnnn z tyyyyyyyym sneeeeeeeeeem i tableeeeeeeeeeeeetttttttttttkkkkkkkkaaaaaammi ?
NNNNNNNNNNNNIIIIIIIEEEEEE KKKKKKKKKKKKMMMMMMMMMMMIIIIIIIIINNNIIIIIIIIIIEEEEEEE .!
świetny rozdział ;d ale Grace coś się stanie boje się;(
OdpowiedzUsuńpopieram poprzednikow mój ulubiony rozdział, no nie powiem nie powiem zakończyłaś to mistrzowsko nie wiem nic co się stanie ale jestem tak ciekawa że mogłabym oddać swoje nie wiem..dziewictwo żeby wiedzieć co będzie w następnym rozdziale ♥ sponge
OdpowiedzUsuńHarry jest wspaniały! :] rozdział po prostu genialny, boski! :D z niecierpliwością czekam na następny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mnie. Kocham ! Na serio , Grace i te powtórzenia. :D 'Dla fanek ...' - NIALLER KOCHAM CIĘ.xd Poprosiłabym trochę więcej Devonne i byłoby extraaa !
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnego rozdziału :) Zgadzam się z poprzedniczką Grace i to powtarzanie było mega :D:D A wątek Harry'ego i Sophie zajebisty po prostu. :) Ej, ej dawaj już następny, nie mogę się doczekać. :) Tylko nie uśmiercaj przypadkiem Grace, przynajmniej narazie :D Nic tylko pozazdrościć talentu :) :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:)
www.notyourbuisnes.blogspot.com
www.love-youmorethanthis.blogspot.com
Kocham Twoje opowiadanie <3
Harry jest wspaniały! :] rozdział po prostu genialny, boski! :D z niecierpliwością czekam na następny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńCudnyy rozdział ;**
OdpowiedzUsuńJestem po uszy zakochana w twoim opowiadaniu . ;))
Jejku co jest Grace . ?
To zakończenie , awwww <33
~~Alexi (dziewczyna która uwielbia twojego bloga . )~~
Rozdział tak zajebisty, że aż nie wiem co napisać... Po prostu powiem tak: Zgadzam się z Zuzolindą w 100%. :)) Czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuń