Z perspektywy Harry'ego
-Grace? Możemy porozmawiać?
-O co chodzi? -spytała z uśmiechem.
Nie wiedziałem jak zacząć tę rozmowę. Było mi trochę niezręcznie, ale Grace była jedyną osobą, która mogłaby w tej sytuacji mi pomóc. Jedyną, do której chciałem się zwrócić.
-Jesteś dziewczyną -wydukałem.
-Cóż za trafne spostrzeżenie -zaśmiała się.
-Chodzi o Sophie. Ja... umówiłem się z nią na wieczór.
-Naprawdę? To niesamowita dziewczyna, nie daj plamy! -powiedziała.
-W tym problem.
Spojrzała na mnie dziwnie i usiadła na ławce w hotelowym ogrodzie. Zrobiłem to samo i zacząłem:
-Chodzi o to, że... Ona nie jest jak wszystkie inne dziewczyny, które znałem do tej pory. To znaczy, nie mówię o tobie, ja... ty... wiesz.
Sam nie rozpoznawałem siebie i swojego głosu. Jąkałem się jak małe dziecko i nie mogłem się wysłowić. Niezręcznie mi było rozmawiać z Grace o Sophie, skoro jeszcze jakiś czas temu starałem się ją poderwać.
-Wiem, wiem. Nie wiesz, gdzie ją zabrać?
-Nie w tym rzecz. Widzisz... boję się, że zrobię coś, czym mogę ją zranić. Powiem coś, albo... sam nie wiem. Od kiedy ją poznałem, czuję się jak jakiś totalny głupek. Od zawsze patrzyłem na wygląd dziewczyny, pierwszą rzeczą, na jaką zwracałem uwagę była uroda. Sophie jest śliczna, ale jest zupełnym przeciwieństwem dziewczyny, jakiej szukałem.
-Większość ludzi to wzrokowcy -powiedziała.
-Tak, ale... ja chyba w tym przegiąłem. Dziewczyna moich marzeń miała długie opalone nogi, włosy do pasa, świetną figurę, ciemne oczy. A teraz wydaje mi się, że zachowywałem się jak szczeniak, bo... Sophie jest taka delikatna, miła i...
-Dzięki niej zrozumiałeś, co naprawdę się liczy.
-Ja od dziecka miałem wszystko. Rodzinę, dom, mnóstwo zabawek. Zawsze chciałem więcej i więcej, ciągle było mi mało. Wydawało mi się, że inni mają lepiej. Od kiedy znam Sophie... zrozumiałem, że mam więcej niż na to zasługuję.
Nic nie powiedziała, po prostu słuchała.
-Ona w niczym nie zawiniła. Tylko wyszła z domu na zajęcia taneczne, które tak bardzo kochała. I teraz nigdy już nie zatańczy. Ja... nie potrafię sobie wyobrazić, że nigdy więcej nie stanę na scenie i nie zaśpiewam. Nie rozumiem, dlaczego akurat ona... Miała dziewięć lat, rozumiesz? Dziewięć lat!
Przerwałem na chwilę, by wziąć głęboki oddech. Sophie sprawiła, że spojrzałem inaczej na świat i moje dotychczasowe życie. Przestałem patrzeć na nie od strony materialnej i zrozumiałem, jak wiele tak naprawdę mam. Zdrowie, rodzinę, przyjaciół. Rzeczy, o których zazwyczaj się nie myśli, a docenia się je dopiero wtedy, gdy się je straci.
-Jest taka silna -ciągnąłem. -Nie poddała się. Wygląda na taką kruchą i delikatną. Chciałbym móc ją ochronić, sprawić, żeby wstała z tego cholernego wózka i znowu poczuła, co to znaczy stać samodzielnie na nogach. Nie chcę cię zanudzać i...
-Nie, Harry. Jestem z ciebie dumna -powiedziała i przytuliła się do mnie, a ja przygarnąłem ją do siebie jak przyjaciel przyjaciółkę. -Dasz radę, tylko powiedz jej to, co mi.
***
-Crepes suzette czy Suflet Grand Ma mier? -spytała kelnerka.
Spojrzeliśmy na siebie z minami lekko zbitymi z tropu i żałowaliśmy, że nie możemy po prostu odpowiedzieć "czekoladowy, proszę".
-Eee, poproszę oba -powiedziałem do ekspedientki. -Cokolwiek to jest.
Po chwili siedzieliśmy z Sophie w kawiarni i jedliśmy słodkie desery. Crepes suzette okazały się naleśnikami z truskawkami i brandy, a suflet pysznym ciastkiem z pomarańczą, ryżem i likierem Grand Marnier. Dzień był słoneczny, ulice ruchliwe, pełne turystów. Rozmawialiśmy o takich rzeczach, o których zazwyczaj mówi się na pierwszej randce. Ulubione potrawy, muzyka, miejsca, jakie chciałoby się odwiedzić.
-Chciałabym pojechać do Rosji -powiedziała z uśmiechem Sophie. Jej blond włosy ułożyły się w lekkie fale i opadały miękko na ramiona. Błękitne oczy błyszczały bardziej niż zwykle. -Moja babcia pochodzi z Petersburga.
-Więc pakuj się, samolot jutro rano -powiedziałem.
Zaśmiała się, a rozmowa zeszła na inny tor. Policzki miała bardziej zarumienione niż zwykle.
-Wiesz Sophie... chciałbym ci podziękować.
-Podziękować? Mi? Za co?
Na nosie tańczyły jej niesforne rude piegi. Wyglądały tak śmiesznie w zestawie z jej delikatną, taką jasną urodą.
-Za to, że dzięki tobie coś zrozumiałem. Jesteś niesamowita, wiesz?
-Rzadko to słyszę -powiedziała szczerze i bardzo cicho. Na płatku ucha miała malutkie znamię w kształcie księżyca.
-Od dzisiaj będziesz to słyszeć zawsze, gdy będę obok.
Z perspektywy Grace
-Mam zdjęcie! Zobaczcie, mam zdjęcie! -krzyczała rozradowana Danielle.
-Jakie zdjęcie? Co ty tu wrzeszczysz w środku nocy? -spytał Niall, wychodząc z kuchni z buzią zapchaną śniadaniem. Była już dziesiąta rano, ale dla Horana jak zwykle to bardzo wczesna pora. Dan wróciła właśnie z Liamem od lekarza. Co prawda jesteśmy we Francji, ale jeśli miałaby czekać do powrotu do Anglii, to mogłaby nie badać się aż do porodu.
-Zdjęcie USG dziecka! -oświeciłam ciemne społeczeństwo, a Lou z Niallem, słysząc to, rzucili się w stronę Danielle, przepychając się nawzajem.
-Pokaż! Ciekawe, jak wygląda. Pewnie ma szlacheckie rysy po wujku -wrzeszczał Louis.
-Nie wiem pod jakim kątem ty jesteś szlachecki -rzucił Niall, za co oberwał w ucho.
-Nie kłóćcie się, bo w ogóle nie zobaczycie zdjęcia i tyle będzie z waszego wujkowania -syknął Zayn, na co Louie zrobił minę, mówiącą "jakiś problem?!"
-Ty mi się tu nie cwaniakuj, bo mógłbym być twoim ojcem, rozumiemy się?
Wybuchnęłam śmiechem. Czasem zastanawiam się, czy oni udają, czy to wszystko tak na serio. Dan podała kopertę Liamowi, który podarł biały papier i wyjął ze środka pierwsze zdjęcie "ich" maleństwa. Od tamtego czasu ani razu, przynajmniej przy nas, nie wspominał o tym, co się wydarzyło. Byłam pewna, że lepszego ojca niż on świat jeszcze nie widział. Wpatrywał się w zdjęcie, z którego tak naprawdę nic nie wynikało, przynajmniej ja nic na nim nie widziałam. Biła od niego duma. Położył rękę na ramieniu Danielle, a ona uśmiechnęła się do niego promiennie.
Francuska Prowansja jest taka piękna. Zawsze miałam smykałkę do geografii, lubiłam uczyć się o kulturze, położeniu i historii różnych państw i miast. Tylko to mogło mi zastąpić prawdziwe ich zwiedzanie. Siedziałam na plaży, słońce chyliło się już ku zachodowi. Niebo zrobiło się ciemnoróżowe, złote przy horyzoncie. Kilka metrów od siebie zobaczyłam Zayna, więc wstałam i podeszłam do niego. Też siedział sam, rysując patykiem niedbale po piasku.
-Hej -rzuciłam, ale ułamek sekundy później zrozumiałam, że zrobiłam błąd. Zayn rzucił mi palące spojrzenie i wstał. Co takie znowu zrobiłam?
-Wracaj do Harry'ego -powiedział.
-Co? O czym ty w ogóle mówisz?
-Widziałem was rano. Zawsze miło jest się poprzytulać do starego dobrego przyjaciela, nie? -jego głos przesycony był jadem. Zupełnie tak, jak dawniej.
-Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy! Harry to mój przyjaciel, po prostu rozmawialiśmy!
-To już nie mój problem, nie musisz mi się tłumaczyć -rzucił chłodno.
Miałam ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy i rzucić się na niego z pięściami. Czemu on ciągle się mnie czepia?
-Boże, ale o co ci chodzi?! -nie wytrzymałam. Wszystkie pretensje, które ukrywałam przez ten cały czas, cała złość wybuchły nowym płomieniem. Miałam dość wiecznego obwiniania mnie o coś i skrywania powodów, dość traktowania jak zabawki! -Kiedy ty rozmawiasz sobie z Niallem o byciu ze mną to jest dobrze, ale kiedy ja pomagam Harry'emu dogadać się z Sophie to robisz problemy!
-Że o czym ja niby rozmawiam z Niallem?! -wykrzyknął.
-Oh proszę cię! Nie zgrywaj niewiniątka, dobrze wiesz o czym mówię. Słyszałam, jak po wyjściu z aresztu rozmawiałeś z Niallem. Powiedziałeś, że nigdy nie całowałbyś się ze mną, gdybyś był trzeźwy! Uwierz mi, każda dziewczyna marzy by to usłyszeć!
-Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem!
-Nie kłam mi w oczy, nie jestem taka głupia! Ciągle robiłeś sobie ze mnie zabawę, teraz ja ci powiem, co mam do powiedzenia. Nie mam pojęcia, dlaczego przez ten cały czas traktowałeś mnie, jakbym co najmniej rozbiła ci lusterko. Nie jestem zabawką, którą można rzucić w kąt, gdy się znudzi, a potem jeszcze mieć pretensje!
-Powtarzam ci, że nie wiem, o co ci chodzi! Rozmawiałem z Niallem o twoich urodzinach i o pobiciu tego kolesia, reszty nie pamiętam, bo byłem zbyt pijany!
Zacisnęłam pięści. Byłam zła, ale cieszyłam się, że nareszcie powiedziałam mu wszystko.
-Nigdy nie powiedziałbym, że nie chciałbym być z tobą na trzeźwo! Do cholery, ty chyba nie wiesz, jak na mnie działasz!
-A skąd mam niby wiedzieć, skoro ciągle się mnie czepiasz?!-krzyknęłam. -Od początku się tak zachowujesz, a ja nie wiem czemu!
-Może Harry ci powie, idź, spytaj go -syknął. Stał tak blisko, że czułam jego zapach, ciepło od niego bijące.
-Przestań mieszać w to Harry'ego!
-A całowanie się z nim na schodach w domu to nic? -powiedział z twarzą przy mojej, oddychał szybko, jego oczy błyszczały złością i czymś jeszcze.
-Tu nie chodziło o Harry'ego!
-Więc niby o kogo?!
-O ciebie! Nie byłeś nic lepszy, całując się ze mną i w tym czasie będąc z Denise!
-Skąd wiesz, że byłem z Denise? -spytał zdziwiony.
-Widziałam was w wesołym miasteczku. Dobrana z was była para, zresztą nie zapominaj, że sam się wydałeś w areszcie.
Zmierzwił sobie włosy i zacisnął pięści.
-Boże, bo ty nic nie rozumiesz!
-Więc mi wytłumacz!
-Ja cię kocham do cholery!
* * *
Typowa rozmowa z stylu Grace i Zayna ;-) Jutro wyjeżdżam, mam nadzieję, że jak wrócę to zastanę miłą niespodziankę w postaci komentarzy. Do napisania!
"Cokolwiek to jest" skojarzyło mi się z często przeze mnie używanym stwierdzeniem "cokolwiek to znaczy" ; DD Rozdział zwalił mnie z nóg. A ta końcówka? "Ja Cię kocham do cholery!" Po prostu miazga. Masz tak zajebisty talent, że nie wiem jak to opisać. <3 Też chciałabym pewnej osobie wygarnąć wszystko co myślę (oczywiście wiesz komu..), ale nasza 'rozmowa' zakończyłaby się o wiele inaczej. Zresztą nie mamy już o czym gadać. Boże, odchodzę od tematu xdd Twoje opowiadanie jest tak cudowne, że naprawdę nie mam pojęcia jak to opisać. Ta kłótnia.. no po prostu ZAJEBIŚCIE! <33
OdpowiedzUsuńPiękne! Mój Lou jk coś dowali... Z tymi "szlacheckimi rysami twarzy".. Hmm... Zayn i Grece to dobrana para.. Obydwoje nic nie rozumieją.. ;) Dusia
OdpowiedzUsuńjej ;d nareszcie Zayn jej powiedział ;) to dobrze xD czekam na nowy ;)
OdpowiedzUsuńBoże kochany ja przez Ciebie grzeszę ! Normalnie mam drgawki po przeczytaniu rozdziału. Kłótnia była czadowa . xdd Louis i Niall jak zwykle mnie rozwalili. Chciałabym trochę więcej Devonne. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Określę to jednym słowem.
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz , chciałabym być na miejscu Grace. MIŁOŚĆ ZAYNA TO JEST TO. XD
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :D
Dziewczyno ale ty masz talent ;) Bardzo ciekawy blog ;) czekam na następny ;);**
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że pod koniec tej rozmowy Zayn wyzna Grace miłość. Ale to "Ja cię kocham do cholery!" mnie rozwaliło. Mówię Ci, masz talent. I to ogromny. Co do reszty rozdziału: fajnie, że Harry wreszcie zrozumiał co w życiu jest ważne; jakimi wzorcami należy żyć... Przydało mu się to. A Sophie... ona ma niesamowite szczęście. Pomimo tego, że jeździ na wózku inwalidzkim, to pokochał ją ktoś tak wspaniały jak Hazza. Nie dziwię się - jest ładna, a do tego, wnioskując z Twojego opisu, jest miła. :) Chłopaki mnie rozwalili. "Ty mi się tu nie cwaniakuj, bo mógłbym być twoim ojcem, rozumiemy się?" - hahaha, dobre. xD To naprawdę zaskakujące, że Liam, nie zwracając uwagi, na to, że dziecko nie jest jego, i tak bardzo je kocha. Tak jak i Danielle. No nic, nie będę się bardziej rozpisywać... Czekam na kolejny, wspaniały rozdział. :)x
OdpowiedzUsuńJak ty pięknie piszesz . ;)
OdpowiedzUsuńMogła bym czytać twoje opowiadanie dzień i noc , i tak w kółko ;*
Twój blog jest cudowny <33
Z niecierpliwością czekam na kolejny ;**
Mam nadzieje że pojawi się szybko . ;)
~~Alexiss*~~
*(Dziewczyna która podziwia twój blog . )
Ale mi głupio :/ Cztery razy podchodziłam, żeby napisać ten komentarz i oczywiście nigdy tego raz, a porządnie nie zrobiłam. Dlatego przepraszam.
OdpowiedzUsuńOczywiście należą Ci się jedynie słowa pochwały i wyrażające moje uwielbienie do tego, jak piszesz. Co ja bym dała, żeby móc być częścią wydarzeń rozgrywających się w Twoim opowiadaniu *___________*
Zayn na końcu miał bardzo mocne wejście. "Ja cię kocham do cholery!" - i chociaż nie każdy uważa takie wyznanie za romantyczne, to dla mnie jak najbardziej! :D Jest też no cóż, emocjonujące! :D
I jakże mogłabym nie skomentować życia uczuciowego Hazzy. Pokazałaś go tutaj od takiej strony, że od razu pomyślałam sobie "co ja bym dała za takiego chłopaka!". Umiesz wywoływać u ludzi dużo pozytywnych emocji, za co należą się ogromne brawa! :D xD
Idę zaraz czytać kolejny i obiecuję, że już na pewno zostawię pod nim swój komentarz :D
* [...] to dla mnie jest ono takie jak najbardziej! :D
Usuń♥ tyle ode mnie , ale tego że Harry nie będzie z Grace nie przeboleje...mam żałobę na skalę światową [*]
OdpowiedzUsuńSponge